U mnie w powiecie młodzi urzędnicy zarabiają ok. 1000 na początek. Potem niewiele lepiej. Nie jestem urzędnikiem i do wielu mam sporo negatywnych uwag. Ale taka kasa to obraza dla inżyniera. W powiatach kasę ustala sobie rada powiatu. Jak trzeba zatrudnić krewnych to trzeba stworzyć im posadki kosztem kasy i etatów dla tych co faktycznie są potrzebni. Z wieloma urzędnikami się przyjaźnię i chyba znam temat. W moim starostwie (wydział niegedezji co prawda) decyzje wydaje np. syn (nie kolegujemy się,może szkoda) sekretarza powiatu (bez studiów,kilka lat po maturze).Oczywiście teksty pisze osoba kompetentna (zarabia połowę). Gnojek tylko podpisuje. W powiatach jest tragiczny nepotyzm. Dlatego zarobki są niskie dla zwykłych ludzi od roboty. Nasz starosta ma za to słóżbowy wózek za 200 tysi który tylko przywożąc i odwożąc go do i z pracy robi 150 km dziennie. Totalne rozpasanie za cudzą kasę. Nóż się otwiera w kieszeni. Jak dobrze być panem siebie...