Ja mam trzeci raz cofnięty operat, za każdym razem inne uwagi. Mistrzostwem świata była uwaga inspektora o sporządzeniu "zwyczajowo przyjętych dokumentów" (oczywiście nieujętych w żadnym przepisie prawa). Ze względu na brak takowych operat wyleciał.

I chętnie oddałbym sprawę do sądu, gdyby nie klient, który z autentycznym żalem do mnie uderzył, że to z mojej winy operat tak długo jest w starostwie. Jemu się spieszy. Poza tym nie dość, że ma w nosie moje przepychanki z urzędem, to jeszcze nie ma i nie chce mieć pojęcia o co w tym chodzi.

I ja mojemu klientowi mam powiedzieć, że będzie czekał kolejne miesiące, bo ja się chcę sądzić z urzędnikiem? Chyba nie. Chyba jednak walkę zostawię organizacjom geodezyjnym i będę za nich trzymał kciuki.

Choć ostatnia porażka w NSA mocno podkopała moją wiarę w sens tej walki.