stardust Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie masz pojęcia o szkodach górniczych. Przesuwają
> się budynki, ogrodzenia, cała sytuacja. Największe
> odkształcenie z jakim się spotkałem to około
> 7m/100m na przestrzeni 20 lat. (t.j. o 7m zmieniła
> się odległość pomiędzy punktami osnowy).
Na tak, ale skoro jest szkoda, to powinno być raczej odszkodowanie, a nie przesuwanie.
Jeśli masz ochotę się w wolontariacie pobelferzyć, to uświadom nas zatem, jak sobie radzicie z przepisami standardów, gdy graniczniki przesuwają się w inny sposób, niż osnowa, z której je wyznaczano, w szczególności, gdy granice przesunięte w wyniku szkód były wyznaczane GPS-em.
Jak sobie radzicie z definicją nieruchomości, zgodnie z którą przestrzeń własności rozciąga się także ponad i pod powierzchnię gruntu, w granicach określonych interesem społeczno -gospodarczym (czyli na tyle, na ile jesteśmy w stanie zabudowac nieuchomosć, z wyłączeniem przepisów o wodach publicznych i o kopalinach).
Kto, przez analogie do prawa wodnego (woda zabiera, ale nigdy nie oddaje, grunt odłożony należy do Skarbu Państwa) traci własność i za jakim odszkodowaniem, jeśli jego działka została "zgnieciona" (chyba rzadko, bo niecka ma większe pole powierzchni, niż płaszczyzna, ale jednak może być różnie, bo nie ma w rzeczywistości płaszczyz na geoidzie ziemskiej) a kto nabywa własność do nowej działki, na terenie rozciągniętym? A może należy wyznaczać działki w tym samym położeniu względem osnowy poza obszarem osiadań, jak się to robi przy obsługach budów?
Masz rację, nie mam pojęcia, jak sobie z tym radzicie, ale się domyślam, że jak zwykle w geodezji