Re: Kazimierz Bujakowski odwołany ze stanowiska GGK
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 13 sie 2016 - 09:51:11
Przesada, reformy są trudne. To tylko ewolucja nie rewolucja. Może i dobrze, bo ja za stary już jestem, żeby cieszyć się ze ścinania głów, a z tym zawsze wiąże się rewolucja przecież.
Z tego, co pamiętam, reformy były wymuszone wyrkiem TK, kończącym sprawę o bezpodstawne naliczanie opłat DODATKOWYCH do ryczałtu, za każdą kopię materiału zasobu, wbrew przepisom rozporządzenia o opłatach, w którym wprost było napisane, że w przypadku zgłoszenia prac ryczałt obejmuje także wykonywanie kopii.
Skutek był taki, że wylano dziecko z kąpielą, uznając cały system opłat za niekonstytucyjny, ale nie jako niesprawiedliwy społecznie, tylko nieodpowiednio umocowany prawnie.
Takie to zatem było dość pyrrusowe zwycięstwo, bo nikt się nad nami biednymi nie użalił, nikt nie uznał, ze opłaty są złe, tylko, że trzeba je przenieść do ustawy. Prawnicy mają ubaw, jak zwykle w sądzie to oni najwięcej zyskali (sędziowie sądów wszelkich, adwokaci itd.). Nie zwrócono z urzędu innym geodetom tych naliczonych opłat za kserokopie.
Ja się w systemie PGZIK urodziłem, niczym ten ptaszek w klatce. Ja nie pamiętam (ani nie znam osobiście) mierniczych przysięgłych, nie potrafię ocenić, czy za ich czasów było lepiej. Pewnie tych KILKU mierniczych na województwo miało lepiej, ale teraz pracę ma kilkadziesiąt tysięcy geodetów, zatrudnionych w firmach prywatnych i w administracji.
Jakoś nie widzę oddolnej inicjatywy, aby ci szefowie firm, co tak narzekają na zbyt duża ilość firm, dla przyładu zlikwidowali najpierw własne firemki.
W każdym razie, ja widzę sporo pozytywnych zmian w nowym systemie, choć oczywiście pozostaje opór czynnika ludzkiego w niektórych powiatach.
Spróbuję wypunktować:
- ujednolicono zgłoszenie i dziwnym trafem ośrodki wreszcie zaczęły to honorować (przecież przed zmianami też wzór był jeden, ale nie miał kto tego towarzystwa ocucić, w każdym powiecie stosowano inne wzory na drugiej stronie druku)
- wprowadzono możliwość zgłaszania wielu praci i asortymentów na jednym zgłoszeniu
- wprowadzono w zasadzie już rynkową zasadę: geodeta kupuje dane jeden raz i robi swoją robotę bez zastanawiania się, na ile działek podzieli, ile punktów wznowi, ile pomierzy kabli. Mało tego, może kupić dane raz i na jednym zgłoszeniu zrobić pełną obsługę nieruchomości, oddając prace etapami: ustalenie granic, wydzielenie działki budowlanej, opracowanie mapy do celów projektowych, wytyczenie budynku na wydzielonej działce, inwentaryzację powykonawczą. To system ryczałtu przypominał jakiś haracz od wykonanej pracy moim zdaniem
- wprowadzone druki zgłoszeń i sposób komunikacji z ośrodkiem sugeruje nareszcie, ze mogą to być dokumenty elektroniczne, że ośrodek MUSI na życzenie geodety dane wysłać elektronicznie.
W moim ośrodku nie ma problemu licencji czy opłat, bo to są dokumenty elektroniczne, nikt ich nie drukuje (jak coraz częściej faktur). W zasadzie to urzędnicy mają więcej roboty i pewnie stad nagłe zainteresowanie SGP tą kwestią.
- jest cpraz większy nacisk na to, aby operaty podległąy tylko szczątkowej weryfikacji zbiorów danych, a nie kontroli urzędnika powiatowego; tak naprawdę już teraz starostwa nie mają prawa wtrącać się do operatu poza spradzeniem, czy dobze zrobione są pliki wsadowe do modyfikacji baz.
A że się wtrącają?
Że w wielu powiatach grymaszą nad przyjmowaniem zgłoszeń na kilka asortymentów, bo woleliby, żeby było wg ich jedynie słusznych druków?
Że w wielu ośrodkach oporni urzędnicy nie chcą współpracować, rządają zawsze formy drukowanej i odbioru osobistego wszelkich dokumentów?
Że w wielu ośrodkach wciąż są mapy analogowe, że nie ma portali do zgłoszeń przez internet, a w innych takie możliwości są?
To już sprawa dla lokalnych stowarzyszeń, nie dla GGK.
P.s.
A ja po zmianach płacę mniej za opłaty i uwierzytelnienie, przy czym mam mniejsze koszty przejazdów do ośrodka, bo dostaję nareszcie mejle.
Niech stare nie wraca, tylko idzie na emeryturę, jak mu się już nie chce.