Tak prawdę mówiąc kolego to wszędzie szarego człowieka dymają. Dwa lata temu w pięknym i jakże denerwującym programie Państwo w Państwie pokazywali aferę z sądem elektronicznym w Lublinie. Proceder typu:

Przeterminowany dług wobec telekomunikacji polskiej, orange albo innej podobnej firmy, kancelaria prawnicza zarejestrowana w Niemczech daleko daleko jak najdalej od granicy z polską (oczywiście założona przez prawników polaków) skupująca te długi przypomnę przeterminowane, pozew do sądu z fikcyjnymi danymi adresowymi przeterminowanego-dłużnika, wezwanie z sądu generowane automatycznie wysłane na podany adres, wezwanie powtórne oczywiście uznane za skuteczne i wyrok.

Podobnych spraw sądowych w jednym roku w sądzie elektronicznym w Lublinie na czas zagrywania programu żeby nie skłamać około 20000. Tak, dokładnie tak podawali w tym programie dwadzieścia tysięcy spraw w jednym roku. Ile to pieniędzy? Przedawnionych pieniędzy. Najlepsze, że komornik już wiedział pod jakim adresem szukać dłużnika z tytułem wykonawczym w ręku.

Pisze o tym dlatego, że otrzymałem ostatnio zajęcie wynagrodzenia pracownika od komornika, a tytuł wykonawczy pochodził z sądu elektronicznego w Lublinie. Uśmiałem się i poszedłem zapytać pracownika na kiedy ma wezwanie do sądu na rozprawę. Oczywiście biedak o niczym nie wiedział, wiadomo dlaczego.

I robi się te programy telewizyjne i bije się pianę w TV, i wydaje się pieniądze na dodatkowe komisje, urzędy, urzędników i co? Gówno, kto ma się nażreć i tak się nażre.