cześc Gabi :-)
ponieważ jesteś klientką...a nie geodetką..postaram ci sie wyjasnić parę spraw o których pisałem zarówno ja, jak i moi koledzy "na chłopski rozum" ;-) , po pewnie niewiele z tego rozumiesz. Po pierwsze w tej sprawie stronami w postepowaniu jesteście Wy...no i sąsiedzi w jakmis stopniu a Urząd Gminy nie ma nic do tego. I szkoda waszeego czasu na próbowanie załatwienia tam czegokolwiek. Geodeta który podjął się tej roboty jest całkowicie odpowiedzialny za swoja pracę i na tym etapie tylko od niego wszystko zależy.Pytasz czu przy takiej robocie niezbedne jest wznowienie granic. Tak...jest niezbędne i konieczne a materiały nawet z 37 roku jesli mają odpowiednią dokładność są do dziś obowiazujące. Ale to moze stwierdzić tylko geodeta który wykonuje u Was pomiar. Jeśli faktycznie z materiałów tak wynika jak okreslił granicę geodeta radzę tak jak kolega Eljotpi. Czyli dokonac podziału ( w waszym przypadku znieść współwałsność). Przy czynnościach podziału nie ma znaczenia czy sąsiedzi zgadzają się na określone przez geodete granice czy tez nie. On bierze na siebie tą odpowiedzialność. Więc sprawę zniesienia współwłasności mozecie załatwić bez problemu. Zostaje jednak problem w tym że teraz juz wiecie jak faktycznie przebiega granica działek pomiedzy Wami a sąsiadami. Jesli Wam nie zalezy na tym za bardzo zeby do tego dochodzić a sąsiadom sie to nie podoba w jaki sposób ustalił granice geodeta mają prawo wnieść sprawe do sądu o ponowne ustalenie przebiegu granic. Ale w tym przypadku (przynajmniej wg mnie) jesli oni wniosą taka sprawę, to oni powinni ponieśc koszty takiego pomiaru. Wy jako zleconiodawcy przy podziale gruntu zapłaciliscie też geodecie za ustalenie granicy.(sąd jednak moze miec inne zdanie :-)
Dodam jeszcze tylko tyle że w ostatecznym rozrachynku to nie sąd a wybrany przez niego geodeta jeszcze raz określi przebieg tej granicy więc raczej nie warto szukać sporu z sąsiadami a i oni powinni sobie zdawać z tego sprawę że raczej szkoda kasy na sądy w takim przypadku. Ale to nie wszystko. Może byc również i taka sytuacja jak opisał kolega Harpagon. Chodzi o to że z dokumentacji którą ma geodeta z pomiaru w 1937 roku mogą być nieścisłości. Czasami trudno stwierdzić to bez dobrego doswiadczenia w zakresie geodezji ale jesli byłaby taka sytuacja że z materiałów tych nie wynika w sposób 100 % że granicę można wznowić w sposób jednoznaczny , jest jeszcze jedno wyjscie. I myslę że to zadowoliłoby wszystkie strony postepowania. Eljotpi napisał że w wypadku sporu już po podziale mozna by zrobic rozgraniczenie. Jest to taka czynność ,że krótko mówiąc geodeta w jakis tam sposób musi załagodzić spór (jesli sprawa jest prowadzona przez sąd ) i ustalić granice w taki sposób ze zadowoli wszystkie strony. No chyba że którys sąsiad będzie bardzo uparty to sąd w oparciu o dokumenty sporządzone przez geodetę sam wybierze jakąs opcję. Ale może byc i tak ( i to proponuje podpowiedzieć geodecie) że jeśli te materiały nie są jednoznaczne choć w najmniejszym stopniu to przy podziale znoszącym współwłasnośc może przyjąc granice nie z dokumentacji tylko taką jak macie postawione płoty :-) Mysle że "przy jednej pieczeni wszyscy by mogli sie najeść" Jest po prostu taki przepis ze jesli jest prowadzona procedura podziałowa a nie mozna z istniejących materiałów okreslić w sposób jednoznaczny przebiegu starych granic geodeta ma prawo przeprowadzić "uproszczoną" procedurę rozgraniczenia i okreslic stare granice w taki sposób ze wszyscy będą zadowoleni. To chyba na tyle. ufff...ale sie rozpisałem :-D
pozdrawiam
Jarek