appraiser Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Podobnie uważam, iż, pod względem finansowym, dla
> geodetów jest jest korzystniejsze rozwiązanie
> polegające na samodzielnym wyborze i opłaceniu
> ichniego przez wnioskodawce.

A zwłaszcza dla wnioskodawcy. Co ciekawe, każdego roku trafiam na temat, gdzie właściciele czują się poszkodowani przez "system", w którym geodeci zawsze trzymają stronę urzędu, w kwestii granic z nieruchomościami gminnymi, skarbu państwa itd. i chcieliby, żeby robotę zrobił koś spoza układu i jakoś przebił się przy tym szybko przez weryfikatora powiatowego, należącego do tego układu scalonego.

> Jednakże pod względem
> prawnym to jest, mówiąc kolokwialnie, porażka....

No tak, żeby działać jak prawnicy, to każda ze stron powinna mieć swojego reprezentanta, geoadwokata opłaconego lub z urzędu. Może na wniosek powinien być powoływany geoprokurator z urzedu, a przeciwnicy wnioskodawcy rozgraniczenia powinni mieć swoich, przy czym oczywiście musiałby być też jakiś geosędzia. Na dodatek każdy ma prawo powoływać opinie niezależnego biegłego geodety.
Najlepiej, żeby jeden pracował na Trimblu, drugi na Leice, trzeci na Topconie, bo przecież geodezja to takie kręcenie lodów, że na pewno każdemu co innego wyjdzie, przecież my nie mierzymy ani nie liczymy, tylko ustalamy na gęby, te sprzęty, obliczenia, matematyka to jeden wielki pic na wodę?