Re: stabilizacja i markowanie (są jakieś definicje ?)
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 21 wrz 2017 - 10:09:14
gg Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Kolego, można solidnie zmierzyć bez osnowy i po
> upływie dziesiątek lat da się znaleźć znaki nawet
> gdy ostały się tylko butelki głęboko pod ziemią.
> Dwa przypadki w życiu takie miałem po jednym
> mierniczym.
A ja mam na co dzień.
Mam szkice katastralne, przedwojenne, dla których nie zachowała się osnowa, ale miary ortogonalne siedzą idealnie. Jednak 2 pierwsze trzeba znaleźć na oko, albo z mapy skalibrowanej na budynki itd. kopać dwumetrowe jamy.
No rzeczywiście, geodezja wyższa, warto było studiować.
> Można również mieć bardzo solidną osnowę i
> niesolidnie zmierzyć, byle jak zakopać, nie
> uwzględnić istniejących materiałów z zasobu i robi
> się bajzel.
To niestety również mam na co dzień, lata 1945-2000 to "wznowienia" taśmą i pomiar na sąsiedne kamienie lub po 1989 na jakąś osnowę. Z odszukanych kamieni z takich wznowień zwykle nie da się odszukać innych kamieni.
> Tych drugich przypadków kolego, spotkałem w życiu
> więcej.
Ja również.
I czego to dowodzi?
Chyba tylko tego, że w latach wspomnianych powyżej, pod czujnym okiem najpierw OPGK-ow, WBGiTR-ów a potem PDGiK-ów w WIĘKSZOŚCI terenów rolnych mamy mierne opracowania i zamiast mierzyć, głównie kopiemy doły. W miastach jest jako tako, bo była osnowa.
To jest dowód na to, że ten system nie działa i tyle.
> Co do sprawy z wątku, wątpię żeby ten kamieñ
> 70cm obok rurki poprzedni geodeta odszukał.
Bo jego poprzednicy spartaczyli robotę, Jakby nie spartaczyli, to by odszukał z łatwością.
> To nie
> było tak, że go odszukał i pozmieniał współrzędne.
> Jemu nie chciało się szukać
A jego poprzednikom nie chciało się założyć osnowy. I kto jest większym leniem?
> więc zakopał swoje
> kamienie na oko,
Zupełnie jak jego poprzednicy, być może jego nauczyciele, dziś wielcy weryfikatorzy przed emeryturą albo prezesi różnych towarzystw wzajemnej adoracji czy postkomunistycznych firm.
Z tym, że ten przynajmniej zmierzył na osnowę to, co zakopał.
> albo ze współrzędnych z
> digitalizacji, zmierzył jakoś, nadal współrzędne i
> po robocie, kasa w kieszeni. Ja to nazywam
> "geodezja skuteczna". W kieszeni się zgadza, na
> terenach wiejskich grunt tani, więc konsekwencjami
> przejmować się zbytnio nie trzeba, uprawnień nikt
> za to nie odbierze. Taka rzeczywistość i to nie
> wina lat '60-'70-'80 tylko dziejów nowożytnych.
No widzisz, ja jednak widzę, że dane sprzed wojny (obojętne, czy to kataster, czy pomiary mierniczych) są wiarygodne, a te nowsze już zwykle nie. Mam to na co dzień, to jest dla mnie fakt, nie teoria.