DanekRBI Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie rozumiem tego jawnego występowania przeciw
> prawu, które obowiązuje.

Ja nieco rozumiem.

> Nie kwestionuję, że jest ono głupie, niepotrzebne
> i nastręczajace sporo problemów, ale
> nieprzestrzeganie prawa to proszenie się o
> kłopoty.


A jednak jest wiele przepisów, które obowiązują tylko teoretycznie, szczególnie w kwestiach obowiązków, jakie powinny wypełniać urzędy, ale wbrew prawu tego nie robią, np. z powodu braku pieniędzy. Prawo bywa też zupełnie nonsensowne lub niejasne i do jego odpowiedniego stosowania lub nie mamy całą armie prawników, sędziów, prokuratorów itd.

> Prawo stoi ponad jednym lub drugim geodetą i ten
> może sobie krzyczeć, ale swoim krzykiem prawa nie
> zmieni.
> Państwo natomiast ma wszelkie podstawy, aby nas
> ukarać, bo tego prawa nie przestrzegamy.

Ale na czym polega to przestrzeganie? Intencje autorów tego prawa sa mocno niejasne, acz wiemy, ze wywodzą się z pewnego pisma ministra rolnictwa, który domagał się uregulowania kwestii ujawniania w EGB użytków Bp.
Ale tyczymy też wszystkie inne budowle, sieci uzbrojenia oraz budynki w gospodarstwach rolnych, czego temat Bp i zgłoszenia zmian w EGB zupełnie nie dotyczy (bo też stąd termin 30 dni zapewne).
I tu nagle okazuje się, że zestawiając pozostałe przepisy PGiK, w tym te dotyczące obowiązku przekazywania określonych materiałów i zbiorów danych do PZGiK, że nie ma czego przekazywać. Nie powstają żadne zbiory danych baz, nawet mapa wywiadu (której obowiązek przekazywania również jest wątpliwy) przed tyczeniem musi być bez zmian, bo przecież tyczonego przewodu na niej nie umieścimy.
Czyli taki operat tyczenia jest tylko szkodliwy społecznie, generuje niepotrzebne koszty zarówno dla inwestora, jak i dla starosty, który nie ma co z nim zrobić, więc nie ma żadnego interesu tego ścigać, pomijając osobiste animozje wzajemne pracowników powiatu i części wykonawców.

> To tak
> jakby mówić, że 50 km/h w terenie zabudowanym to
> bzdura i nie będę tego przestrzegał, bo przecież
> mogę spokojnie jechać 100km/h. Owszem, możesz -
> ale ryzykujesz - zdrowiem, życiem, uprawnieniami.
> Prawo należy zmienić, a nie nie przestrzegać go.

Ten przepis jest akurat jasny, Ale z tyczeniami budynków to tak, jakby jednocześnie na jednym słupku wisiały 2 znaki: ograniczenie do 50/km/h i znak koniec wszelkich ograniczeń. Bo niby mamy składać i przekazywać, ale wychodzi na to, że w większości przypadków puste teczki, może ze sprawozdaniem. Dlatego rozsądni kierownicy ośrodków nie tracą czasu na takie bzdury, jak ściganie wykonawców za brak tych operatów, szczególnie, że koszty postępowań są wyższe od ewentualnych zysków z kar finansowych.