Bez przesady, żeby sie przekonać co to tak naprawde jest geodezja, czy da sie to lubić czy nie, czy i ile jest sie w stanie wyciągnąć z niej kasy nie wystarczy popracowac sobie w wakacje tak jak sugerujesz. Oczywiście jest to jakies rozwiązanie ale koleżanka zostanie potraktowana jako "mięso armatnie" a nie jak poważna kandydatka do pracy w geodezji i wiem co mówie. No chyba że trafi na jakiegoś dziadka dla którego geodezja to po pierwsze pasja a nie typowe narzedzie do zarabiania kasy, ale czy tacy jeszcze są?
A teraz to co widzę na codzień:
-z mojego rocznika (studia) nie znam dziewczyny która pracuje w terenie, jedne przeklinają że dały sie w to wciągnąć, inne na siłe wciskają sie w wycene;
- w firmir w której pracuje z założenia nie przyjmuje sie kobiet (wydaje mi sie ze głównie powodem jest polityka prorodzinna), niby może tak być w każdej innej branży ale tu jest to nadwyraz widoczne;
- jesli pójdziesz do pracy w urzędzie na 90% zostaniesz jędzą(bez urazy) juz po kilku latach pracy i długo będziesz oczekiwała na godziwe wynagrodzenia, czy osiągniesz satysfakcje z takiej pracy nie potrafie powiedzieć ale wydaje mi sie że nie ma takiej możliwości bo brak "systemu motywacyjnego", no chyba że zaczniesz kombinować cos na lewo;
- znam kilku gości, którzy na geodezji zjedli własne zęby ale żaden nigdy nawet nie proponował własnej córce tego zawodu, ja juz wiem że bede do tego grona należał i mam tu na myśli wiele powodów;
- jedyny obraz który kroi sie przed troskliwimi rodzicami polecającymi ten zawód a nie mającymi z nim nic wspólnego to wycieczki w teren i kasowanie klientów, ...nie do końca tak jest.

Pisze to wszystko nie po to żeby ponarzekać ale żeby nakreślić obraz jak ja widzę kwesie kobiet w zawodzie geodety na dzień dzisiejszy. Mi sie podoba ten zawód mimo wszystko.

Pozdrawiam