Re: dot geodety Macieja
Autor:
nil20 (---.klc.vectranet.pl)
Data: 30 wrz 2008 - 23:44:05
eljotpi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nilu, naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy
> reklamą a dyskusją ...
Nazwijmy "róznicę" "granicą".
Dla mnie ta granica to co najwyżej z wektoryzacji rastra 1:5000 jest, a na gruncie tylko niewyraźna miedza między łaką a pastwiskiem...
ale czasem sam biorę w tym udział przecież.
Nie wiem, kto z piszących jest sprzedawcą, komu dealer nie naprawił gratis rozbitego instrumentu, polityka i "warszawskie" gierki to już całkiem nie moja bajka... nie wiem, kto inicjuje niektóre kontrowersyjne wątki i być moze sam pod innymi nikami podkręca pod nimi dyskusję - i wiedzieć nie chcę.
Nie wiem też, jako potencjalny pracodawca, co myśleć o osobie, która szuka pracy poprzez drobne nadużycie zasad forum. Nie moja to sprawa, ale czy będzie robił fuchy, korzystał do swoich celów z samochodu służbowego i mojego sprzetu, bo mieści się to w jego poczuciu uczciwości?
Ja nie obsmarowałbym na forum budowlanym ekipy, która spierdzieliła mi robotę na dachu w domu, choć też szlag mnie trafiał, jak szła zima a oni nie odbierali telefonu (ze mną róznie bywa z terminami, ale nigdy nie olewałem klientów w taki sposób - bo sam tego nie znoszę)
Dlatego trochę rozumiem autorkę postu - i rozumiem też, czemu zdecydowała się usunąć treść wpisu.
Bo ja wiem, że żyjemy w dziwnym świecie, w którym jak złodziej wtargnie na moją działkę i pogryzie go mój pies - to weterynarz powiatowy w asyście policji najpierw uśpi mi psa, a potem prokurator oskarzy mnie np. o brak podświetlanej, widocznej w nocy tabliczki ostrzegawczej lub niedozwolone zastawienie pułapki. Poprze go kilku biegłych, którzy są koleżkami sędziego i są od przeciągania sprawy w nieskończoność.
Wiem, że w sądzie z biegłymi w jakiejkolwiek branży łatwo się nie wygra - bo "zły to ptak, co we własne gniazdo..." - czy jak to tam jest to ujęte w "kodeksach etyki zawodowej".
Dlatego też nie lecę do WING-a czy NSA, jak tylko coś mi w ośrodku czy gminie marudzą (o, o tym też lepiej nie pisać - urzędnicy nie mają jak oficjalnie się obronić przed naszym graffiti, dopóki nie wyslemy im oficjalnego pisma...)
Każdą swoją forumową wypowiedź, w której w jakiś sposób uraziłem osoby wypowiadających się oficjalnie na łamach np. naszych pism branżowych, również uważam za swój błąd, spowodowany chwilowym nadmiarem irytacji i wrodzoną złośliwością - bo to nie jest mądra dyskusja, skoro druga strona o niej nie wie.