dejot Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Spokojnie Jm
>
> To nie dejot ma wątpliwości tylko Wydział
> Architektury Staroswtwa powiatowego w .... ma
> wątpliwości.
>
> Wydzial ten życzy sobie oprócz mapy z
> inwentaryzacji budynku /na której nie widać tych
> 30 cm / kserokopie szkicu polowego z operatu
> inwentaryzacji na którym już wszystko widać.
>
> Co kraj to obyczaj

W tym przypadku Wskazać na brak podstawy prawnej do takich żądań.

Można nawet doszukać się przepisu i powołać na niego, że szkice jako zasób bazowy państwowego zasobu geodezyjnego nie są dopuszczone do udostępniania (mimo tego że jest to niezgodne z ustawą, ale na 100% jest gdzieś w rozporządzeniu o państwowym zasobie geodezyjnym i jak na razie nikt tego nie zaskarżył).

Administracja jest jak Hydra, jak nie tu to tam ciągle jej te głowy odrastają.
Wystarczy raz dać palec, a nawet dawać nie trzeba, sama po niego sięgnie i jak go nie cofniesz toś przepadł.
W pewnym dużym mieście na południu Polski też kilka lat wstecz był podobny problem, z dużym trudem bo to na szczeblu dyrektorów wydziałów podobną bzdurę uzgodniono, ale w końcu udało się procedurę wyprostować.
Nie wolno odpuszczać.
Nie ulegać pierwszym lepszym zachciankom kogokolwiek, jeżeli są bezpodstawne.
Od dawna zauważam w naszym środowisku jakąś uległość, byle kto kiwnie gdzieś palcem, a już geodeta tańczy jak jaki pajac na sznurku.
Z tego też wynika niski prestiż tej profesji.

Inny przykład z mojego podwórka.
Proszę sobie wyobrazić doszło już do tego, że zwyczajny miejski zarząd dróg obmyślił sobie jakieś swoje własne procedury i nie dość, że bezpodstawnie zaczął żądać geodezyjnych inwentaryzacji powykonawczych to jeszcze stawiał warunki (i to bezczelnie na piśmie w swoich decyzjach na zajęcie pasa drogowego) jak mają one wyglądać.
I normalnych nie przyjmowali. Odesłali petenta z kwitkiem, a tenże wraca do mnie z pretensjami, że dostał jakieś dziadostwo którego mu nie przyjęli i pokazuje mi decyzję gdzie jest napisane jak to ma wyglądać.
Podszywam się więć pod gościa, telefonuję do tego zarządu i mówię, "geodeta stwierdził, że wy w ogóle nie macie prawa żądać tych inwentaryzacji, a to co zrobił jest wykonane prawidłowo i on nie ma obowiązku stosować się do waszych wymagań".
Na to śmiech słyszę i odpowiedzi: "No to niech Pan sobie zmieni geodetę".
Ależ zagotowałem.
I mimo tego, że tryb taki funkcjonował już od pewnego czasu (bo oczywiście inni geodeci potulnie uszy po sobie - robili jak żądano) udało mi się sprawę wyprostować i wskazać drogowcom właściwe im miejsce.
Jedna dobrze umotywowana skarga do prezydenta miasta wystarczyła, trzymam do dziś obszerną odpowiedź wraz z przeprosinami na piśmie.

Pozdrawiam JM