Witam ponownie !
Bardzo dziekuję, że ktoś wogóle się się zainteresował moim problemem.
Panie Tomasz_1, ustalenie granic odbywało się przy geodetach sporzadzających modernizację ewidencjii, wczęśniej nikt nie wiedział, że granica jest sporna, od czasów mojego dziadka (czyli od wojny) był nią środek rowu ale tylko w przekazie słownym bez dokumentów(chodzi o potw. przekazania części terenów wiejskich). Jednak nikt tego nie podważał, ponieważ na mapach ewidencyjnych treść pokazywała dokładnie to samo(tzn wrysoowany las, środkiem niego granica, częściowo po cieku). Problem wynikł gdy wyniesiono współrzędne z mapy w teren. Jak napisałem proponowałem sąsiadom ugodę: granica po strumyku a później gdy zanika, tak jak wytyczyli geodeci. I to był chyba mój błąd bo jak usłyszeli że chcemy się dogadać to już wogóle nie było rozmowy.Stwierdzili że jak nam nie pasuje to możemy iść do sądu a oni sprawy nie bedą zakładać bo to już jest ich a pozatym nie mają kasy. Najgorsze jest to, że stronę sąsiasdów reprezentuje Pani, która się tam wprowadziła jakieś 15 lat temu a posesja jest po rodzicach jej nieżyjącego męża. Dopuki on żył stosunki nasze uznawaliśmy nawet za bardzo dobre. Mam jeszce dwa pytania:
Czy gdybym odszukał zdjęcia na podstawie których była sporządzona mapa (lata 60-te) i nałożył na nie jakieś bardziej aktualne (np.okolice roku 2000 )To czy był by to jakiś dowód że granica się nie przesunęła ?
Chciałbym porozmawiać z sąsiadami, ale nie koniecznie z ta Panią. Nie mają przeprowadzonego postępowania spatkowego po mężu/ojcu (4 dzieci - pełnoletnie). Kto może być stroną w ewentualnej ugodzie !
pozdrawiam