Przepraszam, że tak wejdę między kija a marchewkę...
Tak to jest gdy spotykają się skrajne opinie, jedna jest całkowicie na nie - urzędy traktuje jako zło konieczne, albo i niekonieczne. Druga marchewką chce wszystko załagodzić i udaje, że wszystko jest przecież O.K., podczas gdy dzieją się rzeczy niedobre.
Tak się składa, że miałam wątpliwą przyjemność adaptować wyniki prac nad TERYTem-2. Uważam, że przyjęcie tego bubla jest rzeczą skandaliczną. Pomimo tak wielu głosów protestów z różnych powiatów i to na każdym etapie kontroli, zostaliśmy zmuszeni do wdrożenia nienadającego się do niczego bubla. Niestety efekt był taki, że produkt został przyjęty i poszedł w kąt, a całą pracę trzeba było wykonać JESZCZE RAZ OD NOWA, w czasie pracy, rękami urzędnikóW i za żadne dodatkowe wynagrodzenie. (W niektórych urzędach skończyło się na odstawieniu w kąt). Lepiej było odgórnie zarządzić, aby powiaty między sobą uzgodniły usunięcie rozbieżności i opracowały granice administracyjne, a nie zlecać tego za tak ogromne pieniądze. Tłumaczenie, że powiaty pokazały, że nie są w stanie same uporządkować bałaganu, jest po prostu bezczelne. Jak to mieliśmy zrobić? Kiedy? Ciągle brakuje etatów, zasuwa się z robotą ponad siły, a ktoś wysuwa takie stwierdzenie. A i tak w końcu ZROBILIŚMY TO SAMI. Obiektywnie trzeba przynać, że sam pomysł z TERYTem-2 był świetny, ponieważ miał przyczynić się do uporządkowania danych o granicach. Ale przyjęcie wadliwego produktu przez GUGiK, pomimo wielu głosów protestu różnych powiatów, uważam był skandalem. Dlatego tylko w części można się zgodzić z jedną stroną. Druga natomiast uważa, że problemów nie ma, że wszystko jest cacy. Niepoważne. Podoba mi się jednak, że wzywa się do poszanowania drugiej strony. Przyznam szczerze, że wielokrotnie czytając nawet na tym forum, różne obelgi pod adresem inspektorów, urzędników kontrolujących operaty i różne pytania zaczynające się od: "Czy inspektor może mi kazać...", oburzam się wewnętrznie. To tylko świadczy jak znikomą wiedzą i lenistwem intelektualnym wykazują się ci najbardziej aktywni w obrażaniu. Oczywiste, że inspektor nie może niczego nakazać. Może tylko wymagać przestrzegania przepisów. A tu z przestrzeganiem kiepsko, ponieważ, po pierwsze, nie ma ich znajomości u wielu wykonawców, a co dopiero mówić o ich przestrzeganiu. Może prawo jest wadliwe, ale każda nowelizacja w naszej dziedzinie naprawdę wiele wyjaśnia i porządkuje, choć niektórzy nazywają te rozporządzenia "gniotami". Jestem oburzona taką bezmyślną krytyką. Wiecie dlaczego tak mało urzędników bierze udział w tych dyskusjach? Nie chodzi o to, że nie czytają, oj czytają, są na bieżąco
Chodzi o to, że czują się zaszczuci wyzwiskami i tonem wypowiedzi. Dlatego całkowicie zgadzam się z drugą opinią, która zaleca poszanowanie godności drugiej strony. Mam doświadczenie w pracy w wykonawstwie i w urzędzie. I też kiedyś narzekałam, a teraz rozumiem jak jest po drugiej stronie.
Można wiele zdziałać. Ale ludzie, odrobina szacunku i samokształcenia w zakresie obowiązujących przepisów naprawdę może zdziałać wiele.
A ta cała reszta, o której pisali tamci prezesowie, no cóż...wyższe sfery... niech się wypowiadają inni prezesi. Pozdrawiam