Na budowach nie ma zlituj się, jak nie odkopią to nie mierze. A jak inwentaryzuje domy jednorodzinne do odbioru to zawsze daje przewody z atrybutem "A", a jeśli mam jakiegolwiek wątpliwości co do jakości tego wykrycia to daje przewody z atrybutem "B". Na tą okazję sporządzam szybki szkic w terenie z domiarami do budynku, płotu, itd. Inwestor podisuje mi się na nim, że tak został przewód okazany. Szkic oczywiście zostaje u mnie w archiwum, jest moją "podkładką branżową". Na mapie powykonawczej wpsiuje "geodezyjna inwentaryzacja powykonawcza budynku wraz z namierzeniem: wodociągu, ...". Jeszcze nie miałem przypadku żeby inwestor miał problemy z odbiorem budynku i przyłączy, a ja przynajmniej jestem czysty i nie muszę niczego ściemniać.

Załatwianie tematu w ten sposób oczywiście mnie wkurza bo zawsze przy tyczeniu tłumacze inwestorowi, że przyłacza mierzy się w odkrywce ale 1/3 z nich i tak mają to w dupie. 2/3 dzwoni i mierze przyłącza w odkrywce, oczywiście odpowiednio za to kasując.

U mnie na rejonie podobno geodeci roboty nie mają. Wkurza mnie jak sobie pomyślę ile zleceń tracimy nie mierząc przewodów w odkrywce. Gdyby wszyscy tłumaczyli inwestorom jak wygląda pomiar to może byśmy w większości przypadków mierzyli te rury w odkrywce a tak to byle szybko, byle kase skasować.