gg Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Co do mierniczych przysięgłych to mam podobne
> zdanie. Nie będę ukrywał ale jak widzę w
> dokumentach które dostaję do podziału pieczątkę z
> nazwiskiem Białas z datą około 1955-1965 to od
> razu mi się "papa uśmiecha". Od razu pomijam
> wszystkie późniejsze opracowania i zabieram się za
> rozczytywanie szkicu dzieła sztuki, czyli wszelkie
> możliwe czołówki, kąty (tak kąty poziome pomiędzy
> bokami działek). To nic, że nie ma współrzędnych,
> mimo, że te pomiary robione były 50 lat temu,
> jeszcze mi się nie zdarzyło żebym butelki nie
> znalazł.
>
> Wiecie co jest żałosne? To, że biorę zlecenie na
> podział, odstaję operat z 2012 gdzie protokół
> przyjęcia granic jest sporządzony właśnie
> skrótowo, czyli jest zarazem protokołem ustalenia
> granic na zgodne oświadczenie stron na odcinku 20m
> po jednej granicy i 20m po drugiej granicy, po
> czym ustalone punkty są nowymi punktami
> granicznymi nowej działki. Żałosne w tym jest to,
> że dostaję zarazem drugi operat w postaci starego
> żółtego szkicu, podartego, rozlatującego się,
> panienka z okienka mówi, że nic więcej nie
> znalazła tylko tamten operat i taki nic nie warty
> kawałek papieru, po czym okazuje się, że ten NIC
> NIE WARTY KAWAŁEK PAPIERU to szkic z podziału
> wielkiego gospodarstwa rolnego sporządzony przez
> pana mierniczego Białasa, działki długie na 600
> metrów, kamienie pokopane co 100 metrów, czołówki,
> kąty.
>
> Pierwsze co to do weryfikatora o pytanie, dlaczego
> podpisał przyjęcie granic w 2012 na podstawie
> zgodnego oświadczenia stron skoro sa dokumenty na
> przebieg granic? Co mam zrobić, jeżeli odszukam
> granice a to co przyjął kolega paprok nie będzie
> siedziało na linii? Odpowiedź z rozbrajającą
> szczerością, to będzie miał pan problem. Pytam, ja
> będę miał problem? Tak, bo będzie trzeba zrobić
> rozgraniczenie. Buahahaha.
>
> I w teren i łopata i przy drodze tam gdzie kolega
> paprok napisał narożnik ogrodzenia, ja wbijam
> łopate raz i od razu brzdęk, odgarniam 40cm ziemi
> jest piękności moje, góra kamienia 20x20cm, rasowy
> granicznik i jaki piękny krzyż. Dawaj więc jak
> najdalej w pole odkładamy najdłuższą czołówkę
> (przy pomocy GPS'a), ale zaraz, przeszliśmy 100m i
> jesteśmy jakieś 8m wyżej ponad poziom morza
> idziemy dalej znowu w dół, ciekawe co wyjdzie.
> Docieramy na koniec pola 500m dalej, kurde
> potknąłem się o coś. Jest druga piękności moja,
> łeb 20x20cm tylko, że przechylona. Dawaj łopatę
> podkopiemy do butelki. Brzdęk, jest, o kurde jaka
> wielka, chyba Biały Patyk
. Mierzymy liczymy,
> WOOOOW niemożliwe, przecież to odchyłka poniżej
> dokładności GPS'a, 498,54 miało być a jest 498,52.
> Teren pagókowaty, taśma 20m zapewne 2cm błędu?
> PRZYPADEK powie paprok gówniarz. Mamy dwa punkty,
> transformacja Helmerta, obrót skala i jedziemy z
> koksem, BUTELKA 3cm odchyłki, KAMIEŃ 2cm, BUTELKA
> 2cm, BUTELKA 4cm, BUTELKA 2cm, KAMIEŃ 3cm, BUTELKA
> 4cm i tak ku..a do za....nia jak powiedział kinowy
> klasyk. Nuda panie, nuda.
>
> Toż to czysta przyjemność taka praca. teraz tylko
> porządna osnowa, porządny pomiar budynków i
> ogrodzeń przy okazji, żeby nie zmarnować pracy,
> którą zrobił kolega 50 lat temu. Kolejne WOOOOOOw,
> ogrodzenia aokół zabudowań przy drodze siedzą na
> liniach granicznych, a biedny kamień z operatu z
> 2012 roku odstaje od ogrodzenia i od właściwej
> linii 17cm. Po długich przepychankach zmieniono w
> zasobie współrzędne tego punktu na linię, które
> wyliczyłem sam, a kamień został opisany jako
> stabilizacja poboczna.
>
> Po tym samym mierniczym rozgryzłem też kiedyś
> działki o długości 1000m i wszystko było na
> gruncie, a w zasobie oczywiście w pobliżu drogi
> jakieś inne gówno na zgodne oświadczenie stron, bo
> się nie chciało pójść w pole 300m, a tam kamień
> sterczał na pół metra ponad grunt. Mało!
> ciągnikami orali wokół niego także już z
> odległości 250 metrów widać było, że coś tam jest
> i to coś ważnego. A co tam, zgodne oświadczenie a
> żółty papier gówno warty bo stary i za dużo
> głowienia się o co tam wogóle chodzi. W tym
> przypadku przyjęte na oświadczenie granice odstają
> od prawidłowych o jakieś 2,40metra. Prawdę mówiąc
> wydzielona z sąsiedniej nieruchomości działka jest
> tak naprawdę enklawą
>
> Prawo powinno być tak skonstruowane, żeby za takie
> coś i geodeta i kontroler tracił prawo wykonywania
> samodzielnych funkcji na co najmniej pół roku.
W przypadku takich historii nie zwalajmy winy z automatu na kolegów po fachu, znam takie przypadki, że to zasób był winny temu, że przyjęto błędnie granice do podziału. Są ośrodki w których niektóre operaty archiwalne, szkice katastralne giną, po czym po kilku latach cudownie się odnajdują...