Nadal uważam że coś tu jest nie w porządku. Miałem rozgraniczenie, pełna stabilziacja, koniec działki na dużej skarpie. Skarpa mi zjeżdża, graniczniki pięknie nadal stoją tylko 5 metrów u sąsiada w dole. I co? według was ten ruch ziemi zmienił decyzję rozgraniczeniową? Zmieniła się granica prawna? Prawo nasze chyba czegoś takiego nie przewiduje a o co się tu sugeruje żywcem przypomina mi to zajęcie gruntu pod wodami po zmienię koryta.

Co to w ogóle znaczy że działka się rozciągnęła? Grunt przecież jest ciągły. Jak ktoś kupił działkę długą na 20 metrów to jak można twierdzić, że nagle pewnego ranka ma już 22 metry?

Dla mnie jest to klasyczny przypadek "przesuniętych znaków granicznych" z pgik. Co z tego że znak zjechał, skoro są dokumenty żeby go wznowić w jego pierwotnym miejscu? Moim zdaniem prawo jest jednoznaczne i nie ma wyjątków dla terenów górniczych. A jak ktoś użytkuje taką rozciągniętą działkę to niech próbuje zasiedzieć na zasadach kc, a nie wykorzystuje geodetę do dokonania przewłaszczenia gruntu. Bo jeśli komuś się działka powiększyła to komuś zmniejszyła, a przy rynkowych cenach za grunt mówimy o niezłych sumkach bez podatku