vvizura Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> komuna z ludzi zrobiła zwierzęta, dziadek mi
> opowiadał o takim swoim koledze z pracy, za komuny
> wynosił z zakładu wszystko co się dało, psuł
> maszyny tylko żeby wziąć je do domu i tam
> naprawiać, ogólnie kombinował ponad miarę, dziś ma
> jakąś dosyć dużą firmę którą prowadzą teraz jego
> synowie, ale do kościoła co niedziela po komunię i
> w 1 ławce
> no i przy bramie to każdego sprawdzano czy aby
> nakrętki ktoś nie wyniósł

Jak nic nie można było kupić, to musiał jakoś kombinować.

Co się dziwisz?.

Papier toaletowy nosiło się na sznurku, po mleko dla dzieci, jeździłem
ok. 2 km samochodem i to w Warszawie.

Po chleb na święta tak samo i jeszcze trzeba było stać w 100. metrowej kolejce do piekarni z rana (piekarnia istnieje do dziś).

Mięsko akurat miałem, bo pochodzę ze wsi i tam się dało zorganizować, zamrażarka (taka duża) była pełna mięska.

Na meble (takie zwykłe) czekałem pół roku, można się domyślić jak to było załatwiane.

Imadło (takie tam do skręcania) mam z Bytomia, a olej silnikowy do samochodu kupowałem na Mazurach (gdzieś okolice Olecka, albo Gołdapi)

Trzeba było żyć w tamtych czasach, żeby oceniać innych.