Re: Pomiar projektowanych punktów granicznych
Autor:
geoziom (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 28 sty 2017 - 23:15:48
gg Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> > Pani inspektor powiedziała, że nowe punkty
> muszą
> > być pomierzone na osnowę, bo inaczej w
> przypadku
> > wydania decyzji nie będą mogli ujawnić podziału
> w
> > ewidencji, gdyż mogą wprowadzać tylko
> współrzędne
> > uzyskanie w wyniku pomiaru na osnowę, a nie
> > obliczone.
> > Że nie muszę przy takim wyznaczeniu nikogo
> > zawiadamiać, bo zawiadamiałem przy przyjęciu
> > granic, a w trakcie przyjęcia mogę dokonać tez
> > pomiaru projektowanych punktów.
>
>
> Ja pierdole. Sorry, ale śmiać mi się chce i płakać
> zarazem a przekleństwo mnie uspokaja.
>
> Ciekawe co by pani inspektor powiedziała jakby
> dostała operat ze sporządzenia mapy z projektem
> podziału nieruchomości bez żadnego pomiaru.
>
> Moim zdaniem sam sobie strzeliłeś w stopę
> dokonując takiej czynności jak zawiadomienie o
> przyjęciu granic. Praktyki mam tylko 10 lat,
> jednak przez te 10 lat ani razu nie musiałem
> zawiadamiać nikogo o czynnościach przyjęcia.
> Wystarczy wiedzieć kiedy taka czynność jest
> wymagana a nie robić tak jak robią koledzy.
>
> Co do pani inspektor, to odpisz jej po prostu, że
> punktów się nie mierzy. O ile mi dobrze wiadomo
> mierzy się obiekty przestrzenne i dopóki nie ma
> szczegółu terenowego w postaci znaku granicznego
> to nie masz czego mierzyć. Wyznaczać też nie
> zamierzasz, bo nie masz czego, gdyż punkt którego
> współrzędne obliczasz prawnie jeszcze nie
> istnieje. Jak ma pani problem z interpretacją
> prawa to niech się poskarży swojemu pracodawcy
> albo panom posłom i ministrom.
>
> Tymczasem, żeby nie tracić czasu skorzystaj z
> mojej regułki:
> "Na koniec proszę nie przedłużać dalej procesu
> weryfikacji tylko uznać odpowiedź wykonawcy
> za satysfakcjonującą i przyjąć operat do zasobu
> albo skorzystać z możliwości jaką daje art. 12b.
> ust.8. ustawy PGiK."
>
> Jak nie uzyskasz stosownej odpowiedzi to skarga do
> starosty na bezczynność organu i tępić tę ciemnotę
> urzędniczą bo to tragiczne jest co się wyrabia.
>
> Ja już z tęsknoty za tymi durnotami zaglądam
> czasem na forum gdy koledzy do mnie nie dzwonią
> długo ze swoimi problemami.
>
> Ostatni raz jak miałem rozmowę o podziale
> nieruchomości to się okazało, że niedaleko mnie
> przed podziałem zmienia się użytki, potem robi się
> połączenie działek mimo, iż są w tej samej księdze
> wieczystej, żeby potem dopiero zrobić mapę z
> projektem podziału. Kuźwa z prostej czynności
> sporządzenia jednego dokumentu w kilku
> egzemplarzach, która wg obowiązującego prawa
> powinna zająć nie dłużej niż 2-3 tygodnie robi się
> cały czas postępowanie trwające 4-6 miesięcy nie
> licząc kontroli dokumentacji. Dajecie z siebie
> debili robić bo skargę ciężko napisać albo
> poprosić o decyzję.
>
> Zastanówcie się tak tylko przez chwilę. Średnio w
> roku na powiat ziemski to jakieś 3500-4000
> zgłoszeń prac. Założę się, że w 80% przypadków są
> jakieś pierdoły w protokołach weryfikacji bez
> podania podstawy prawnej. Wyobraźcie sobie
> 2500-3000 decyzji o odmowie przyjęcia operatu do
> zasobu w każdym powiecie?
> Nie potrzeba zebrań z ustalaniem cen żeby jakoś
> żyć, trzeba zebrania z podpisami pod zobowiązaniem
> o niepłaszczeniu się przed urzędnikiem. Jakby do
> urzędu wpłynęło w miesiącu 300 wniosków o wydanie
> decyzji o odmowie przyjęcia operatu do zasobu to
> myślę, że nie dalej niż w 4-5 tygodniu akcji
> starosta by porządek zrobił. Tylko trzeba chcieć
> normalnie żyć a nie dawać się traktować jak
> śmieć.
>
> Pozdrawiam
> Grzegorz Górny
Świetna ocena sytuacji.
Szkoda tylko, że większość geodetów woli jednak "być traktowana jak śmieć" i jest uległa urzędnikom do bólu.
W obecnej sytuacji prawnej i przy nawykach inspektorów (nieprofesjonalne sporządzanie Protokołów weryfikacji) większość odwołań od dec. odmawiającej przyjęcia operatu jest do wygrania.