Re: Stawki za kompleksową obsługę geodezyjną inwestycji
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 14 lis 2018 - 20:01:39
surveyor_B Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie dokońca się z Tobą zgodzę. To,że geodeci
> obniżają swoje stawiki, wynika z prostej zasady
> rynku tzn jak czegos jest za dużo to tanieje.
>
> Pamiętam jak 18 latemu miałem praktyki w firmie
> prywatnej, cena za wytyczenia domu jednorodzinnego
> wynosiła 1000zl teraz to kosztuje średnio
> 700-800zl, a też nie brakuje chętnych robić to za
> 500-600zl
No tak, wtedy mieliśmy inwazję hipermarketów i hal dystrybucji, za to niewiele robiono w kwestii dróg, kolei itd
Na taki market - w czasach, gdy osie jeszcze czasem przetyczano teodolitami, pionowanie słupów również na 2 teodolity + niwelator do rzednej, tyczenia bez GPS-u jakimś kiepskim tachimetrem, ale częściej teodolitem 020 ze zdezolowaną nasadką - to w porywach trzeba było mieć zespół 3 osobowy od switu do zmierzchu niemal dzień w dzień, drugi dochodzący na słupy, czasem trzeci, jak było ostro z tempem szalowania fundamentów. Bywało, że to była robota w delegacji.
Możesz pokusić się o takie obliczenie z uwzględnieniem, ile wtedy kosztowało paliwo (chyba ze 2zł), minimalna pensja (standard w geodezji, premie akordowe tylko od czasu do czasu i nie dla wszystkich) pewnie ok. 550zł, obiad na jakiejś stołówce z 5-6 zł.ilewynosiła dieta - a jak jest teraz?
Bo mimo tego, że paliwo to 5zł, obiad 15, to na delegacje już jeździmy mniej, bo w każdej wsi jest koleś z GPS-em i tachimetrem, to, co kiedyś zajmowało trójce podstawowej cały dzień on zrobi sam lub z młotkowym w 2-3 godziny.
Jak sobie przypomnę szok, jaki wywołałem wytyczeniem osi tachimetrem z jednego stanowiska, po uprzednim wcięciu na punkty wgrane do instrumentu, bez wydruku miar realizacyjnych... ech, to były czasy.
Dodajmy do tego, że do wytyczenia budynku nie było praktycznie żadnych map numerycznych, czasami bez GPS-a trzeba było ciągnąć ciąg od jakiegoś triangula z widokiem na kościół (o reperach 3km od terenu chyba nie ma co przypominać) żeby w ogóle znaleźć działkę i kamienie, jeśli nie robiło się wcześniej mapy (bez geoportalu w telefonie i nawigacji w samochodzie). Do tego ręczne kartowanie na wiecznie wypożyczonych pierworysach i matrycach, klejenie, skanowanie, wektoryzowanie i znów kartowanie podwójne dla projektanta w dwg, dla ośrodka pisakami.
I powszechne piractwo komputerowe, bo przecież na legalne oprogramowanie stać nas dopiero od niedawna, w tamtym Eldorado mało kto miał legalny system, tacyśmy byli bogaci.
No nie, chyba trochę się jednak zmieniło i wypełnienie paru tabelek WZDE czy zrobienie poliku wsadowego to jednak mała cena za to wszystko - jeśli już przekładamy czas na pieniądze?