Przepraszam najmocniej, ale jako dalece nienawistną odbieram sugestię, że koparkowy jest w stanie dokonać inwentaryzacji i ponownego wytyczenia lokalizacji kabla dokładniej niż geodeta. Mnie to obraża - i to tym bardziej, że nie osobiście, tylko "ideowo".
Kiedyś śp. prof. Adamczewski na jednym z wykładów powiedział, że geodeta na budowie jest partnerem, zasadniczo - bo w zakresie lokalizacji obiektów jest AWANGARDĄ, a potem długo, długo nic... Chodzi o to, żeby się w tej awangardzie utrzymać, albo dać sobie spokój z geodezją. I właściwie tylko to z tych wykładów zapamiętałem, bo jest cenniejsze niż cała reszta.

Oczywiście, że kabel NIE JEST szczegółem pierwszej grupy - ktoś, kto uważa inaczej, nawet biorąc pod uwagę chroniczną bełkotliwość GNIOTA, powinien zostać natychmiast pozbawiony uprawnień, z uwagi brak najmniejszej zdolności do stosowania przepisów prawa. Bo wobec tak oczywistych zapisów oznacza to, że albo na egzaminie zerżnął, albo tylko wyuczył się na pamięć "kwadratowych" odpowiedzi, bez jakiegokolwiek zrozumienia tematu.
Ale to w warunkach normalnych, bo biorąc pod uwagę rozwój sytuacji w branży nie sposób oprzeć się wrażeniu, że "naszej władzy" właśnie chodzi o to, żeby dobrać sobie takich "człowieków sowieckich", gotowych nie tylko łyknąć z namaszczeniem każdą bzdurę, ale też jej bronić z sekciarską gorliwością.

A może w tym jest jeszcze głębszy sens?
Może ta cała heca z geodezją ma za zadanie przyciągnąć i skoszarować uchyłów, izolując ich od reszty społeczeństwa?