Thomatis, jak przychodziłem do pracy 3 lata temu, NIKT w firmie (a już na pewno nie szef) nie potrafił:

- tyczyć ze współrzędnych (tak!)
- zrobić w terenie wcięcie (jakiekolwiek)
- założyć (zamierzyć) bagnet
- przetyczyć cokolwiek w terenie, itp, itd...tak w skrócie: sprowadzenie total station do teodolitu z nasadką dalmierczą i rejestratorem
- zrobić COKOLWIEK w autocadzie...
- nie mówiąc o jakichkolwiek poważniejszych zadaniach....jakieś pomiary osiadań? przemieszczeń? a to co to? jakto? (oczywiście publicznie to znamy, wiemy!)

Szef nie wiedział nawet co to błąd średni, próbował nadrabiać miną i pseudotechnicznym bełkotem Poza tym nagminny mobbing, umniejszanie kompetencji, wypłaty upierd...ne praktycznie co miesiąc. Była to jedna z większych firm w regionie, obsługa poważnych inwestycji i naprawde poważne pieniądze (których oczywiście nigdy nie było widać).

Jak myślisz ile byłem warty?!? Szef nie płaci mi tyle ile jestem dla niego wart, szef płaci wg gównianej "ceny rynkowej" za roboczogodzinę, którą wypracowały realia, no i ludzie - moi poprzednicy (zresztą ja również), którzy w te umniejszanie kompetencji na swoim młodym starcie uwierzyli.
Wbrew pozorom, ja jestem optymistą i wiem, że sytuacja na tym gównianym rynku zmieni się bardzo szybko. Unia Europejska jest jak naczynia połączone, kwestia względnego wyrównania poziomów jest tylko kwestią czasu. I nie mów Thomatis, że zbliżająca się era GPS, RTK pogorszy sytuację geodetów z wyższym wykształceniem. Pomiarowych - z pewnością tak, ale nie geodetów.

Ja się nie skarżę i nie biadolę...Rok temu wziąłem los w swoje ręce i nie narzekam. Tak jak napisałem powyżej, jestem naprawdę optymistą. Próbuje tylko przekonać tych, którzy ciągle nie wierzą w siebie - bo jest mi ich zwyczajnie szkoda.

Pozdrawiam wszystkich!