Szanowni Koledzy

Mam takie pytanie i proszę o potraktownie go poważnie.
Nasz kolega po fachu z (kujawsko-pomorskie) robił podział działki. Z ośrodka dostał piękny szkic katastralny z 1910 roku, którego w żaden sposób nie wykorzystał. Po prostu nie szukał bo po co. Zrobił rozgraniczenie na podsawie ugody bo tak było łatwiej (ZA NĘDZNĄ KWOTĘ-czyt. zaniżoną) a małego rozumku rolnicy przystali na takowe bo nigdy nie widzieli kamieni - jak to rolnicy, widza go dopiero jak urwie lemiesz. Wykazał w nowonarysowanych szkicach brak jakiegokolwiek istniejącego punktu. Starostwo wydało decyzję. Rolnik sprzedał działkę. Rolnik nabywca poprosił mnie o weryfikację gdyż przyglądał się całemu procederowi ale nic nie rozumiał więc siedział cicho. Jak zaczął korytować drogę do utwardzenia odsłonił spod warstwy gruntu linię kamieni zakopanych dawno. Zakopane niedawno stały od 0,6 do 2m obok stanowiąc drugą linie graniczną. Zakopane dawno są dokładnie kamieniami ze szkicu katasralnego, jak cała reszta kamieni które de facto istniały. Mało tego istnieje cała nienaruszona osnowa katasralna w postaci drenarek.
Pomiaru weryfikacyjnego dokonałem (ZUPEŁNIE GRATIS) na podsawie kserokopii posiadanych szkiców gdyż miałem je ze zlecenia na działkę troszkę dalej.
Jak powinien się zachować geodeta, który odkrył takie zniweczenie zawodu i złamanie wszelkich zasad?????