Dla mnie nie do pomyślenia jest żeby geodeci pracujący na tym samym obiekcie i w tym samym czasie nie koordynowali ze sobą podejmowanych kroków. Starostwo powinno informować kolejnych wykonawców że sprawa jest już na tapecie (rozp. chyba nawet nakłada taki obowiązek). Ten drugi ma już bogatszy materiał wyjściowy od którego i tak nie może abstrachować bo to niezgodne ze sztuką i prawem (nie może inaczej przyjąć granicy jak tylko w sposób opisany w ugodzie rozgraniczeniowej). Chyba że zostanie ona obalona w sądzie. Naprawdę warto współdziałać i nie myśleć tylko o drugim jak o konkurencie. Bilans zysków i strat zawsze to potwierdza. Aktualnie spokojnie czekam na biegłego który rozgrzebał sprawę drogi koniecznej. Niech skończy i złoży materiały do sądu. Obaj mamy świadomość że jego praca jest bezcelowa bo strony mają już inny pomysł (pozew będzie wycofany) na rozwiązanie problemu (przy moim udziale). Ja czekam na operat kolegi aby móc powołać się na jego niektóre ustalenia (operat trafi do zasobu ale wydzielenia się nie wejdą w życie, pozostaną ustalenia, bardzo pomocne, granic wyjściowych). On go mozolnie kleci świadom że dostanie pieniądz za swój znój. Proste. Dla jasnośći dodam że nowa koncepcja rozwiązania problemu (w między czasie nastąpiła ożywcza zmiana pokoleniowa stron) zrodziła się już na finiszu prac biegłego.