migotka Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> tak faktycznie dorabiają sobie na lewo ale głównie
> faceci, mają kontakty z geodetami i z
> zleceniodawcami i tak "pomagają" sobie nawzajem.
> jeżeli chodzi o kobitki to nie widziałam aby
> któraś dorabiała, bo niby czym
> kartowaniem?wyceniam swoją pracę na 2000 ale
> netto. sk mówisz aby się zwolnic, jak znajdę jakąś
> inna ofertę pracy, najlepiej w prywatnej firmie
> i tak cały czas szukam i nic...


Jestem kobietą i ..........potrafię zrobić robotę nie gorzej niż facet. Oczywiście jadąc z kolegami w teren nie kopię graniczników ...bo to są prawdziwi mężczyżni a nie łosie, którzy patrzą się na babe z młotkiem.
Jeśli kobitka GEODETA nic w życiu nie robiła oprócz kreślenia to....wybacz. Najpierw należy nauczyć się "orki" w terenie, że niekiedy pot się leje..... Jak inni widzą, że potrafisz zrobić to i tamto to nie ma różnicy.....kto z Nim pojedzie: pan czy Pani. Zamiast użalać się nad sobą .....idziesz na rozmowę i zgadzasz się na tyle ile Ci starosta zaproponuje...i tu jest błąd! Jeśli za mało to po co przyjmujesz taką ofertę.... Wyłóż swoje argumenty. Powiedz, że jesteś dobra w tym co robisz i udowodnij to.... a nowe propozycje posypią się moigiem......żyjemy tak na co się godzimy i już. No i nie zapominajcie o "wygodzie w urzędach"!!!.... Przyzwyczajacie się do takiego trybu życia. Nic z siebie później i pomiatacie ludzmi, którzy palą się na słońcach, szukają po krzakach "sladów granicznych, kopców scaleniowych". Marzną na dworze i..... Wyrzuciłabym wszystkich ludzi pracujących w urzędach bez doświadczenia w produkcji. (Rok orki w terenie) a potem do urzędu z powrotem...i nikt by z was nie marudził. Jest nowy dzień! Cieszcie się z życia