A. to co innego, tyle że ja znam ten sposób pomiaru jako offset.
(a stosuję go czasem z całkiem niezłym skutkiem, przy uzyciu jednej tyczki - zmieniam wysokosc lustra. Oczywiscie dokładnosć spada na łeb w porównaniu z tyczką dwulustrową albo pomiaru bezlustrowego np. do łaty, ale czasem lepsze to niż pchanie np. do studzienki róznych dziwnych kątowników.
Argumenty przeciwko szkicom numerycznym czasem są absurdalne. Szkic z kompa najwygodniej jest drukować po prostu w jakiejś konkretnej (niekoniecznie równej) skali. Spotkałem się z marudzeniem, że np.
rysunek skarpy, który normalnie byłby na jednej kartce, ciągnie się
przez cztery szkice, że są szkice, na których występują elementy bez pikiet (bo koniec i poczatek linii jest na sąsiednich szkicach),
że na stykach pikiety się powtarzają... żeby zadoścuczynić takim wymaganiom, trzeba mnóstwo czasu poswięcić na redakcję takiego szkicu.

Ale są przecież przypadki - np. pomiar słupów linii energetycznych -
że zwykły szkic naprawdę jest niepotrzebny - duzo lepiej zrobić wydruk np. na podkładzie z granicami działek. Przecież jest to poza tym dokument podpisany przez geodetę, firmowany nazwiskiem,według mnie nie powinno mieć znaczenia, jak i kiedy był zrobiony czystorys szkicu.