Re: bałagan przy podziałach
Autor:
lop (---.4.udn.pl)
Data: 27 cze 2007 - 08:22:39
Mirosław123, wszystko fajnie, ale obrót nieruchomosciami to nie sprzedaż pietruszki na bazarach - potrzebni są jacyś notariusze, jakieś ksiegi wieczyste i inne papierzyska.
Gdyby nie były potrzebne, nie byłby potrzebny tez geodeta - i w wielu, wielu przypadkach ludzie naprawdę nie wiedzą, za co i po co nam płacą. A płacą własnie za to, zeby teren zgadzał się z papierami, a zeby papier był coś wart, to musi być wytworzony zgodnie z procedurami określonymi w przepisach.
Inaczej, to zważ że kazdy głupi moze sobie teraz kupić taśmę a nawet tachimetr (widziałem np. że w Stanach uzywa ich policja na miejscu wypadku) - nawet powierzchnię kazdy wylicza... Nie wspominając o firmach (np. ubezpieczeniowych), które pokupowały ręczne gps-y i robia dla rolników fajne kolorowe mapki parcel dla celów dotacji obszarowych.
A rozgraniczenie nie musi kosztowac aż tyle, jesli wiemy że nie ma sporu i jest to tylko formalnośc - przecież my te ceny ustalamy!
I jeszcze raza zadam pytanie: dobra, podział podziałem, ale gdy klien chce wybudować ogrodzenie i nie wie gdzie, zleca wznowienie (ustalenie) granicy. W przypadku braku danych, na nic się zda brak sporu, bo obaj sasiedzi nie znają dokładnego przebiegu granicy.
Jak to jest, ze w tym wypadku nie ma innej mozliwości niż rozgraniczenie, skoro skutek zastabiliowania granic podziałowych jest taki sam - klient buduje sobie ogrodzenie na przyjetych i nowych granicach...
p.s. - przepisy są jakie są, ale bez nich to naprawdę nie bedziemy mieli nic do roboty....