Re: bałagan przy podziałach
Autor:
lop (---.4.udn.pl)
Data: 28 cze 2007 - 13:35:21
Nie twierdze, że obecne przepisy są dobre - ale nie uznaję pełnej wolnosci w kwesti nieruchomości.
Np. posiadam domek letniskowy kupiony za grubą kasę i chcę, żeby po sąsiedzku tez były domki albo lasy i pola - Nie chcę, zeby mozna było obok zrobic np. ubojnię drobiu - a to gwarantuje mi tylko plan zagospodarowania.
W trosce o portfele obywateli Państwo chyba postanowiło zablokować mozliwości dzikich podziałów - żeby nie wydawali bez sensu kasy na geodetę, jesli i tak mapę podziału będa sobie mogli tylko na scianie powiesić.
Tak samo kazą nam jeździć w pasach w samochodzie, nie pozwalaja w nim w czsie jazdy jeść, palić, rozmawiać przez komórkę... - bo koszty leczenia ludzi po wypadku pokrywane są z kasy państwowej, wielokrotnie przewyzszają sumy kwot indywidualnych składek zdrowotnych z wielu lat.
tak samo jest ze scaleniami gruntów rolnych - dziela, dzielą, a potem płacz, ze działek nie opłaca się uprawiać - więc do gminy o scalenie, znów w wiekszości na koszt SP.
Albo narąbać działek pseudobudowlanych w polach i terenach zalewowych (pozdrawiam Wrocław), tak, ze nie da się głupiej obwodnicy za miastem poprowadzić bez wojny domowej.
Według mnie sensowną drogą jest uproszczenie procedur zmian powierzchni i użytków dzielonych działek, rozgraniczeń, zwiekszenie mocy uprawnionych (architektów, geodetów itp),opracowanie porządnych planów zagospodarowania (dostepnych w internecie, zeby zaopiniowanie o zgodności inwestycji było faktycznie tylko formalnością) i przeniesienie wszystkich podziałów do gminy (bez zadnych art.95 itp.), zrobienie coś z tym wyczekiwaniem na decyzję o podziale...
świadomie bardzo upraszczam, ale juz mi się nie chce nawet o geodezji mysleć jako o czymś ciekawym w sezonie uropowym, więc żegnam.