Re: Za co my płacimy składając wniosek o uwierzytelnienie?
Autor:
nil20 (---.cdma.centertel.pl)
Data: 24 lut 2015 - 17:09:01
Kunzite Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nie rozumiem, gdzie jest opisana taka procedura?
> Przecież geodeta najpierw robi inwentaryzacje
> wyniki której wprowadzone są do bazy danych przed
> ich uwierzytelnieniem.
E tam, przed uwierzytelnieniem, jeszcze wcześniej.
Wyniki pomiaru wprowadzane są na żywca do bazy w ramach czynności weryfikacji, czyli bazy zasialane są danymi z operatu nie przyjętego do zasobu. Tylko na okładce jest nadany numer jaki będzie miał operat po - w domniemaniu - pozytywnej weryfikacji.
A jeśli nie będzie poytywnej weryfikacji a uwagi będą nie do przezwyciężenia dla wykonawcy, który postanowi zrezygnować z roboty (albo dostanie decyzję odmowną) to czy ktoś poświadczy wykonawcy, że wprowadzone dane zostały całkowicie i nieodwracalnie usunięte z serwerów starostwa? Przecież dane z operatu nieprzyjętego do zasobu nie stanowią własności Skarbu Państwa, są własnością intelektualną geodety.
Łatwo sobie wyobrazić, że jeden wykonawca dostaje decyzję odmowną, a inny, zaprzyjaźniony w lokalnym urzędzie zgłasza pracę i ma na tacy cały pomiar, wystarczy opłata i podpis pod wydrukiem z bazy "bez zmian"..
A jeszcze lepiej było na analogach, gdzie wykonawca wprowadzał sam zmiany przed złożeniem operatu do kontroli.
> Po zakończeniu proceu
> budowlanego co najwyżej dokonywana jest zmiana
> statusu budynku,
> ale przecież założenie kartoteki
> i zaistnienie takiego obiektu w bazie danych jest
> po pomiarze a nie po wniosku właściciela że mu
> kominiarz wyszedł z komina.
No właśnie. zakończenie procesu. Może to z winy tego, że nie jesteśmy uczestnikami tego procesu albo mało kogo z nas stać na budowę domu i trudno nam to ogarnąć, z braku praktyki powstał ten błąd w naszej branży: zakończenie procesu budowlanego następuje dopiero z chwilą złożeniu wniosku o pozwolenie na użytkowanie obiektu, do czego dołącza się oświadczenie kierownika budowy i różne inne kwity, w tym tą mapkę od geodety.
Do uzyskania pozwolenia na użytkowanie, a może nakazu rozbiórki i przywrócenia do stanu poprzedniego, kto wie, może tez do wznowienia procesu w celu dokonania korekt - status budynku może zmienić się co najwyżej z "projektowany" na " w budowie", o ile nie zmieniono tego po wytyczeniu.
Skąd pomysł na wykazywanie w ewidencji budynków "wybudowanych", np. w do stanu deweloperskiego, ale dla których budowa nie zostało zakończona, jako budynków do ujawnienia czynnością m-t w bazie EGB?
Nie, po inwentaryzacji od geodety zaktualizować można tylko bazę BDOT500 o kontur budynku, bo już niekoniecznie o funkcję. Dopiero na podstawie decyzji o pozwoleniu na określone w decyzji użytkowanie można podać funkcję użytkową.
Zresztą chyba dlatego geodeta przekazuje:
- do ośrodka dane do zmian na mapie zasadniczej i do ewidencji
- kierownikowi budowy kopię mapy wynikowej
a nie kopię mapy zasadniczej czy "wyciągu" z baz BDOT500 czy EGB, bo te bazy nie mogą być w pełni zaktualizowane pomiarem przed decyzją. Tym samym mapa od geodety dla kierownika (zawierająca np., docelową funkcję użytkową wg projektu) nie może i nie musi być uwierzytelniana "za zgodność" z bazami. Nie zachodzi też faktycznie ryzyko, że inwestor zamiast zapłacić geodecie za wystawioną za pomiar fakturę sam sobie kupi aktualną odbitkę mapy zasadniczej z zasobu, rozporządzenie wręcz nakazuje, że mapę tą ma otrzymać od geodety - wykonawcy.
Bo PROJEKTOWANYCH zmian się w bazach nie ujawnia, podstawą zmiany jest decyzja, operat i załączony w nim wykaz zmian to tylko źródło danych dla organu prowadzącego ewidencje (tylko techniczna podstawa zmiany). Sądy wypowiadały się na ten temat, że sam fakt załączenia przez geodetę wykazu zmian nie zwalnia organu od analizy, czy amina jest zasadna tylko na tej podstawie, czy konieczne jest spełnienie innych warunków (wniosek, decyzja).
A my pamiętajmy przy tym: długa i skomplikowana procedura, do której potrzebne jest wiele załączników, opłat i wniosków to więcej pieniędzy również dla nas, to koszt inwestora, nie nasz. Nasz w tym ból, aby to był nasz zysk, po doliczeniu wszystkich kosztów i podatków. Uczmy się zarabiać od prawników, gdzie jeden to zawsze obrońca, drugi oskarżyciel, a trzeci sędzia i żaden nie jest lepszy czy gorszy od pozostałych, wszyscy zarabiają, odstawiając swój "cyrk" na rozprawie, zamiast kłócić się prywatnie między sobą jak my. Płacą strony postępowania.
Ale niestety, jak jest , wiemy.
Znów jak widać, najlepiej by było, gdyby cały operat od geodety dostawał klient, choćby po pozytywnej weryfikacji w starostwie, analogicznie jak dostaje od projektanta projekt budowlany.