Re: Co wlać/wsypać do studni ...?
Autor:
johny (---.free.aero2.net.pl)
Data: 19 mar 2016 - 19:43:41
> Sugerujesz zatem, że "pomiar farbą" wlaną do
> studni załatwia ten problem? Że to w ogóle jest
> pomiar? To jakaś nanotechnologia, farba z
> kuleczkami z jakimiś sensorami inercyjnymi?
> Nie chodzi o identyfikację połączeń między
> studniami i wykrycie trasy rury. Sondy mają po
> 50-60m, ja miałem tylko 20, wieć mogłem tylko
> wykryć kierunki odejść z każdej studni. I tak, bez
> inspekcji TV, nie mogłem stwierdzić, czy
> przypadkiem tuz przy studni albo na trasie nie ma
> trójnika. Ale z tych kierunków (nie zawsze da się
> ocenić dobrze kąt, pod jakim wchodzi rura do
> studzienki, a na takich starych obiektach nie
> zawsze rury wchodzą centralnie na środek studni)
> dało się wywnioskować, że pod pobliskimi
> kontenerami jest jakaś załamanie trasy, a wiadomo,
> że w załamaniu trasy kd ks powinna być studnia. Ni
> twierdziłem , zę ja zmierzyłem wykrywaczem. ja w
> ogóle nie używam określenia "pomiar
> lokalizatorem", ja na podstawie lokalizatora
> zaznaczam sobie na powierzchni terenu punkty,
> które dopiero mierzę geodezyjnie.
Ja o laniu farby nic nie pisałem ale to jest mało ważne. Tym sposobem tylko można ustalić połączenie studnia studnia a to jak rura jest położona pomiędzy tym odcinkiem to dywagacje.
> > A to że
> > rura leży pod projektowanym fundamentem budynku
> to
> > mnie obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg.
>
> Oj, ty chyba nie byłeś na budowie, na której masz
> obowiązek podpisywania protokołów pomiaru obiektów
> ulegających zakryciu ze stwierdzeniem zgodności
> xyz z projektem w toku budowy (rur, kabli, stóp
> fundamentowych itd.). To jest twój problem, jeśli
> stwierdzisz na podstawie pomiaru studzienek, że
> rura biegnie prosto, z właściwym spadkiem. A
> tydzień później wytyczysz fundament na takim
> łuczku.
> To ci pokażą twój własny szkic z pomiaru i
> protokół, w którym oświadczyłeś, że dokonałeś
> pomiaru zgodnie ze sztuką i wymaganymi
> dokładnościami.
Wszystko bo byłem przekonany że Ty przejąłeś budowę po innej ekipie i dlatego pisałem że nic mnie nie obchodzi jak to położone i jak jest na szkicach. Robiłęm na budowach ale mądry szef nauczył się na błędach jak musiał skorzystać z OC że do umów miał jakiś paragraf że jeśli coś jest zasypane i tego nie widać to znaczy że tego nie ma. Żadnego pomiaru czy też szkicu z inwentaryzacji nie będzie. I powiem Ci że było to skuteczne bo nigdy niczego z GESUTu nie mierzyliśmy po zasypaniu.A jeszcze lepiej bo odkopywali to co zasypali i dopiero wtedy dzwonili. Ale tak wiem, to jest raczej w tych czasach rzadko spotykane ;/ Każdy woli się podkładać żeby kierownikowi budowy dogodzić.