astarot20 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> a podatek sprzedawca od pączka płaci z jakiej
> kwoty ? dopłaca za podatek ze swoich prywatnych
> pieniędzy
A co to są prywatne pieniądze przedsiębiorcy? Pieniądze żony?
> a nam sprzedaje po cenie niższej o
> podatek. Nie, podatek odprowadza od kwoty którą my
> mu zapłacimy.
Nie do końca, bo pomniejszony o koszty zakupów towarów i usług, niezbędnych do wytworzenia. Ale w uproszczeniu, oczywiście że tak jest. Tylko że w dalszym ciągu to na sprzedawcy ciąży obowiązek zapłaty tego podatku.
Mieliśmy nawet ciekawy precedens piekarza, który postanowił rozdać całkiem za darmo przeterminowany chleb. Kto został ukarany przez US, piekarz, czy ci obdarowani? Kto musiał zapłacić podatek VAT, już zupełnie niezerowy od darmowego chleba?
Powtarzam, to tylko iluzja: podatek i ZUS w pensji jest KOSZTEM pracy pracodawcy, a nie utraconą korzyścią pracownika. Gdyby znieśli podatki, pracownicy dalej dostawaliby swoją pensję netto na rękę, to pracodawca zarabiałby więcej.
No więc pytam po raz kolejny: KTO jest rzeczywistym płatnikiem podatku, a co jest populistycznymi hasłami polityków, gdy ogłaszają np. podwyżkę minimalnej pensji w kwocie brutto, kto wierzy, że chodzi o los wyborców ( w większości pracownicy i emeryci), a nie o zwiększenie wpływu podatku i ZUS?
Czy sądzisz, że linie lotnicze zakazały palenia na pokładzie po to, żebyśmy byli zdrowsi, czy raczej, żeby zaoszczędzić na filtrach powietrza i tlenie do kabiny pasażerów?
> Więc idąc tym jak napisałeś że nie z
> pieniędzy pracownika odbierana są wszystkie
> podatki, tak samo można tłumaczyć, że jak gość
> sprzeda pączka to nie z jego kasy są podatki bo
> jemu i tak należy się kwota niższa o podatki więc
> kwota za jaką sprzedał pączka nigdy w całości nie
> była jego.
Była jego. Aż do terminu zapłaty, do 20 i 25 dnia po miesiącu/kwartale, w którym nastąpiła transakcja. Trzeba tylko pamiętać stale, że przyjdzie pora zapłacić "dziesięcinę" (teraz raczej połowinę). Oczywiście pracownik ani pożeracz pączków nie mają tego zmartwienia. Bo nie pąłca podatków.
> Jest tylko taka różnica że on sam
> zapłaci ten podatek
ze swoich już prywatnych pieniędzy
. Jak mu braknie, to mu komornik zabierze prywatny samochód i jeszcze zony, jeśli nie ma rozdzielności majątkowej.
> a pracownikowi odbiją z
> wypłaty i nie widzi wcale tych pieniędzy.
Gdyby odbijali z wypłaty, to jak w przypadku kasy sklepowej, powinna najpierw następować wypłata brutto wynagrodzenia na konto pracownika 9jak do kasy), a potem pracownik powinien mieć obowiązek oddać podatki pracodawcy lub do US i ZUS. Pracownik nie widzi, a co z oczu, to i z serca: nic go to nie obchodzi.
Nikt niczego nikomu nie odbija. Mało tego, wiele umów o pracę sporządza się w kwotach netto. To pracodawcy głowa, ile DOLICZYĆ i wpłacić podatków oraz wynagrodzenia na odpowiednie konta, a nie "odbić" z pensji.
Jest zresztą pewna różnica między wynagrodzeniem brutto pracownika a kosztem brutto pracodawcy, zwykle pracownik nawet nie widzi całej kwoty na swoim pasku.