To nie prywatni geodeci popełnili błąd , to ci którzy zasiadają na ciepłych posadkach bronią tego co im jeszcze zostało. Utrudniają jak się tylko da i niekiedy śmieją się prosto w twarz.
Niespójne przepisy, urzędy, wysokie opłaty ot co. Uprawniony nie ma żadnego autorytetu o wolności przeprowadzenia pomiaru nie wspominając. większość wygryziona została przez pracowników urzędów którzy prowadzą działalność na ciotki albo jeszcze w inny sposób, w ten sposób z ich terminami nie da się konkurować,a ceny też mają niższe bo i koszty mają niższe. Do pracy zatrudniają sezonowo najlepiej świeżo po szkole.
Uważam, że geodeta powinien mieć więcej swobody w działaniu, po to ma się uprawnienia by z nich korzystać ale też w razie czego musieć odpowiadać z poczynione błędy (rynek w takich sytuacjach szybko zweryfikuje kto co umie) Mapy wysokościowe to powinien być prywatny produkt firmy który dana firma może odsprzedać innym potencjalnie zainteresowanym firmom geodezyjnym. Państwowy zasób powinien obejmować granice i osnowę do której trzeba by się dowiązać w trakcie jakichkolwiek prac związanych ze zmianą granic. Niestety aby to wszystko funkcjonowało to potrzebna jest dobra ewidencja którą dałoby się odtworzyć w trakcie pomiarów syt-wys, przydały by się miary od budynków a nie same współrzędne. Dużo by pisać... Na razie ciągle zmieniają programy w urzędach, geodeci muszą kupować nowe oprogramowanie no bo przecież urząd musi mieć mniej pracy i potrzebuje wszystkie dane a wystarczyłyby same granice. Geodeci mają cały czas trudniej i trudniej ale za mniejszą kasę. Jak widzę kto prowadzi te niektóre największe i najpopularniejsze firmy to aż się wierzyć nie chce...