> Nie bardzo rozumiem?
> Dlaczego "doczepienie się" do akurat tego raportu
> miałoby być groźniejsze od "doczepienia się" do
> np. gramatury papieru w operacie?
>
O doczepieniu się do gramatury pierwsze słyszę, ale od użytkowników Raportów słyszałem już historie o doczepieniu się do za bardzo powtarzających się DOPów czy RMSów, albo o nieprawidłowej wys. anteny (w sensie "weryfikator" oczekiwał wys. tyczki, a miał kolumnę wys. anteny czyli wys. tyczki zwiększoną o centrum fazowe), nie wspominając o sytuacji gdy, weryfikator sprawdzał nawet czas zapisu pikiet i ilość epok (czy nie nachodzą na siebie czasowo) czy wektory bazowe i offsety.
I "niepasujący" raport uniemożliwiał zdanie roboty. Dopiero po wyjaśnieniu detali (i ew. ponownym wygenerowaniu) był akceptowany. A jeśli weryfikator ma zły dzień i zda sobie sprawę, że to nie jest raport z pomiaru tylko sfabrykowany? Jeśli ktoś przyzwyczai się, że przechodzą "zmodyfikowane" raporty, to może się ostro zdziwić po X razach, że jednak gdzieś "wtopi" i będziemy mieć na geoforum info, że jakiegoś geodetę złapano na fałszerstwie..itd
>
> Jak ktoś chce takie kity pociskać, to i bez tego
> programu znajdzie sposób.
>
No fakt, pewnie nie powinienem się rozpisywać w tym akapicie, bo każdy to wie.
> Nil podsumował krótko i zwięźle żałosność tej
> sytuacji - miała być Odyseja kosmiczna i takie
> tam, a tymczasem cała zaawansowana technologia
> ludzkości służy li tylko "zatykaniu gęby"
> weryfikatorom.
Jak zaczynałem przygodę z Raportami i PowerGPSem, to wymóg szczegółowych raportów był dla mnie dziwny, można powiedzieć łatwo mi było przyklasnąć osobom, które śmiały się z tego, że na zachodzie tak nie ma, a u nas trzeba dokumentować w tym stylu.
W miarę jak poznawałem detale związane z pomiarami RTK i ich wykorzystaniem w opracowaniach, zdałem sobie sprawę, że sprzęt geodezyjny (pomimo przewagi nad rozwiązaniami nawigacyjnymi) wciąż jest obarczony kwestiami związanymi z dokładnością, precyzją i powtarzalnością, których nie sposób przewidzieć. Że nawet rozwiązania "topowych" firm wcale nie grzeszą przekazywaniem większej ilości informacji nt. pomiaru (choć z pktu widzenia osoby mierzącej, powinny). To m.in. była jedna z moich inspiracji związanych z PowerGPS - dać geodetom dostęp do raportowania szczegółowych informacji z pomiaru i lepszego szacowania dokładności pomiaru - bo na poziomie raportowania, jeśli pewnych danych nie ma, to ich nie wyczarujemy - trzeba po prostu mieć odpowiedni soft do kontrolera.
Każda sesja pomiarowa jest inna. Idziesz dziś i robisz pomiar i np. faktycznie masz 3cm różnicy, idziesz trochę później i masz 7cm na płaskich (a na wysokości np. 12cm). Albo robisz sobie pomiar na ASG, a później na TPI i wysokości się różnią... tak bywa. Kontrole i tego typu weryfikacje mają za zadanie to wziąć w ryzy, ale jeśli jakiś geodeta zrobi pomiar i przedstawia same współrzędne - tak naprawdę nic konkretnego o dokładności nie mówią.
Czasem do mnie dociera info, że niektórzy traktują GPS jako magiczne pudełko - tu wcisnę pomiar, postoję 5 epok i już jest OK, jak postoję 30 to w ogóle będzie dokładnie. I luz. Po co weryfikować, przecież to sprzęt za grube tysiące - jest sprzedawany, ma kontrolę jakości, jest FIXED, HSIG\VSIG\DOP\opóźnienia poprawek są niskie - jest OK, więc jest dokładny..itp. I w praktyce w wielu sytuacjach jest OK - kontrola nie wykazuje ponadnormatywnych odchyłek, liniowa kontrola czołówek się zgadza, luz blues, łatwo się odzwyczaić od sprawdzania, skoro często działa dobrze.
A potem zdziwienie, że przy którymś zleceniu coś się nie zgadza, choć zmierzone precyzyjnym odbiornikiem..itd Więc wtedy łatwiej przychodzi chęć "naciągnięcia" (lub obwinienia oprogramowania lub sprzętu) niż ponownego wyjścia w teren i samodzielnej weryfikacji.
Z innej strony - można wiedzieć wiele o pomiarach, mieć ograniczone zaufanie do sprzętu, ale np. człowiek użerał się z ośrodkiem, a sytuacja na rynku sprawia, że kolejny wyjazd w teren dla tego zlecenia nie będzie już opłacalny... no właśnie można znaleźć wiele powodów, które mogą skłonić do podrasowania pomiaru.
Pytanie w jaki sposób odróżnić pomiar podrasowany od prawdziwego?
W jaki sposób odróżnimy dobrze wykonany pomiar od słabo wykonanego pomiaru?
Otrzymujemy dane z ośrodka (lub od innego geodety) i jeśli już mamy te wsp. a ktoś je wcześniej "podrasował" to z automatu psuje naszą robotę, bo możemy znaleźć się w sytuacji, w której będziemy opierać się o coś, co niby jest OK, a tak naprawdę nie jest i zanim odkryjemy przyczynę zbyt dużych odchyłek minie zbyt wiele czasu.
Mając dostęp do raportu z pomiaru (lub zapisanych danych o dokładności) mamy dodatkową porcję danych, które mogą umożliwić nam odszukanie potencjalnego źródła błędu w danych referencyjnych. Mając same wsp. - zostaje jedynie kontrola liniowa.
Być może komuś kto pisał te wytyczne przyświecała idea, aby pomiary wykonane były zgodnie z zasadami stosowanymi w geodezji (tj. ze zwróceniem uwagi na kontrolę dokładności wykonanego pomiaru), ale trudno założyć, że przewidział sytuacje, w których rzecz, która ma pomagać geodetom w kontroli dokładności (stosowanie raportów z pomiaru) stanie się ością w gardle i denerwującym obowiązkiem, który najlepiej by było sprytnie obejść.
Kiedyś byłem przekonany, że w ośrodku można uzyskać prawidłowe współrzędne, że ktoś to kontroluje. No i dowiedziałem się, że czasem się przykładają do weryfikacji, a czasem nie - że można dostać prawidłowe, ale lepiej nie zakładać, że takie zawsze będą
To zaprzecza idei takiego przybytku i nie dziwię się, że wielu traktuje je jako coś zbędnego, ale jeśli ktoś zdobył zawód geodety to logicznie rozumując, powinien przykładać wagę również do dokładności wykonanego pomiaru (obojętnie swojego czy obcego). Przecież w tym zawodzie nie liczy się wiara, tylko "szkiełko i oko" - "wiem, że jest OK, bo to sprawdziłem", a nie "to robił geodeta i sprawdził ośrodek, więc jest OK".
I dlatego dodatkowa informacja (o dokładnościach i ogólnie charakterystyce sesji) może być przydatna - co więcej w dobie cyfryzacji każda pikieta mogłaby mieć jakieś minimum opisanych danych (oprócz nr X Y H kod) - aby ktoś kto dane otrzymuje znał detale pomiaru i miał odniesienie co do jego dokładności.
Mając dostęp do raportu wygenerowanego na podstawie faktycznych danych, mamy takie informacje i po sprawie.
Jeśli już mówimy o technologii, to można by to rozwiązać szybko i prosto. Wystarczy choćby popatrzeć jak rozwiązano to w projekcie OpenStreetMap. Bez problematycznych specyfikacji GMLowych doskonale się sprawdza w przypadku przechowywania nawet złożonych informacji topologicznych i co ważniejsze ma mechanizmy pozwalające na weryfikację wysyłanych pomiarów (jeśli edytujemy na podstawie starych danych [które zostały zmienione] nie prześlemy ich, dopóki nie zsynchronizujemy ich z ostatnią zapisaną w projekcie sytuacją). Zapis atrybutów jest prosty jak byk, więc dla każdej pikiety możnaby spokojnie zapisać informacje o dokładności. Specyfikacja jest otwarta (open-source), nic nie stoi na przeszkodzie aby taką (lub podobną) technologię zastosować podczas udostępniania i przyjmowania pomiarów przez ośrodki. Chociażby najpierw tylko dla samych pikiet. Zresztą sam zapis w formacie OSM już dawno jest wdrożony w RaportachGPS, każdy może po eksporcie zobaczyć jak to wygląda.
_______________________________________________________________________________________________________________________
SkyRaster ::
Inżynieria Oprogramowania ::
Programy projektowane pod Twoje potrzeby.
Zmieniany 2 raz/y. Ostatnio 2017-01-15 06:36 przez skyraster.