nil20 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> sfl Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > To się musi
> > skończyć
>
>
> Aha. Jak walka z biedą.
> W sumie się skończyła, biedni definitywnie
> przegrali, dziś kilku (dosłownie kilku)
> najbogatszych ma większy majątek od reszty
> populacji.
>
> Jak czytam takie pisma, to mi się od razu
> odechciewa, nawet nie dobrnąłem do 1/3.
> Pomimo, że te nasze pomiary to sprawa w większości
> wręcz błaha, mało istotna dla gospodarki państwa
> (jak dokładna mapa PRZED inwestycją, która jest
> potrzebna wyłącznie projektantowi, bo po
> inwestycji zaraz będziemy żmudnie wykasowywać
> dopiero co wprowadzone do BDOT-u pikietki z mdcp)
> , nie zagrażająca ani zdrowiu, ani życiu, ani nie
> podnosząca PKB, ani nie mająca wpływu na
> zmniejszenie smogu, ani w żaden widoczny sposób
> nie poprawiająca jakości życia, to widzę, że
> zupełnie jakby na złość, zamiast upraszczać,
> zamiast cedować odpowiedzialność za pomiary na
> mierzącego, to mamy zaostrzanie, intensyfikowanie,
> jeszcze większe weryfikowanie, podkręcani śruby,
> wymuszanie wzorów i szablonów (zapewne będą równie
> debilne, jak te do badania KW albo spisywania
> budynków, z maleńkimi rubryczkami na wpisywanie na
> każdej stronie terytu, województwa, powiatu itd.
> żeby wykazać informację, widoczną świetnie ma
> mapie i szkicu w postaci kilku znaków w obrysie)
> Bo , o zgrozo, do zasobu może trafić bubel. No i
> co z tego, tynki w ewidencji od tego pospadają?
> Za bubla przed poszkodowanym opowie sprawca, co ma
> do tego pośrednik PODGIK? Jak chce gmina (nie
> powiat!) zbierać wiarygodne podatki, to niechże
> korzysta z geoportali, sprawdzania pracy geodetów.
> Przecież zagospodarowanie działek widać beż
> żadnych pomiarów, gołym okiem. W czym problem,
> wysłać jednego urzędnika z aparatem cyfrowym w
> teren i niech jeszcze sprawdzi, czy szambo
> wywożone i czym się w piecu pali. A może też mamy
> to mierzyć, bo jak sobie z tym poradzą?
> Może w sieciach uzbrojenia terenu, będących
> własnością zagranicznych koncernów? Ich problem,
> niech sobie dbają o swoje kabelki, bo jak im
> przerwa, to będą musieli abonamenty ludziom
> zwracać. Ale ze się tym starosta przejmuje?
> No nie pojmuję, tyle lat po '89 a niektórym wciąż
> się zdaje, że jest jakiś zasób państwowy.
> Nie, to wszystko już jest prywatne, ten nasz
> "zasób" pielęgnowany i zadbany, potrójnie
> zweryfikowany, to tylko taka talia kart...
> Chyba nie chce mi się już o tym gadać więcej
Są też pozytywy, sam napisałeś kiedyś o opłatach.
Ale nie dajmy się zwariować, czasami gadaj, bo warto Cię czytać...
Verbatim