Gdyby bycie pracodawcą było takie proste i sprowadzało się do ładnej fury i blichtru, to roiłoby się od szefów. Czasy aż tak sie nie zmieniły malkontencie alidada. Ci z pretensjami do świata, psioczycie na szefów i nie marzycie o niczym innym jak wskoczyć w ich buty. Najlepiej zaraz. Lewicowcy którym się należy. To mentalność folwarcznych fornali. Udział pracownika w zyskach jest i tak wysoki, biorąc pod uwagę jego wkład inwestcyjny czyli udział w kosztach (przeważnie nul) i udział we własności środków produkcji (też raczej nul). Tak jak to napisał Eljotpi. Rację mają też Pajepaje i Quixo w swoim pozytywnym myśleniu. A jak ktoś pisze że "co go to obchodzi" to jest ekonomicznym imbecylem i ignorantem, niedoedukowaną sierotą po dawnych czasach. O ile pamiętam, na studiach były chyba ze dwa semestry ekonomi, w tym mikroekonomi, dotyczącej funkcjonowania przedsiębiorstwa.