Ech, żeby to tak było, ze zmiany w EGIB są tylko na wniosek właścicela
albo przy okazji modernizacji (czyli istotnego unowocześnienia, a nie samej bieżącej aktualizacji danych)...
Żeby to tak było, to wniósłbym, że mieszkam w namiocie bez fundamentu na nieużytku o powierzchni 1m2
Ale takich systemów podatkowych chyba nie ma na świecie, a jeśli nawet jakieś niefortunne rozprządzenie tak sformułowano, ze można coś takiego wyczytać - to według mnie jest to tylko nieporozumienie sprzeczne z ideą systemu niestety.
Tede, dla mnie również powierzchnie działek to sprawa techniczna - zajmują się tym inzynierowie i technicy stosownie przez państwowy egzamin do tego uprawnieni, przy okazji róznych "legalnych" postępowań. To oni wiedzą, czym jest odwzorowanie kartograficzne, rzut pofałdowanej rzeźby terenu na płaszczyznę w tymże odwzorowaniu i skąd się to wszystko bierze, ze "na kroki" chłopom wychodzi inaczej.
Ale każdy (w domyśle urzędnik) chce być potrzebny i musi jakoś uzasadnic potrzebę zatrudnienia swoich najbliższych w sektorze budżetowym
. Od dawna wiem, ze w gruncie rzeczy na gruncie
najmniej ważne jest co jest faktycznie - liczy się papier, decyzja, postanowienie.... i białe czasem robi się czarne nawet, ale jak tak jest na papierze z pieczątką...
Nie marzę juz o zmianie w podatkach, ale może chociaż o wyleczeniu się z tej gminno-powiatowej schizofreni w przenikających się nawzajem procedurach podziału/rozgraniczenia/ustalenia i wynikających z tego konsekwencji dla EGiB (o których tak czy siak, własciciel zostanie powiadomiony przez gminę przy okazji nowego nakazu podatkowego - i tak czy siak będzie mógł się odwołać i na rózne rzeczy przy tym powołać
)...
(polecam lekturę definicji schizofrni np. z Wikipedi, ze szczególną uwagą na "...to nie jedno zaburzenie, lecz grupa chorób..." i "...znaczącą dysfunkcję społeczną..."
O k.. ale upał, a jest 21.30, amen.