Sam nie jestem wielkim wyjadaczem, ale wydaje mi sie, że po prostu
decydują głównie znajomości. Zobacz watej "jak wam sie podobaja te ceny" - niby są to przetargi, niby robimy po cenach, jakie sami mówimy, ale..
To "ale" jest takie, że jak wiesz od kolegi piszącego przetarg, co dokładnie jest przedmiotemm przetargu, że jakby co to cos się wymysli żeby nie płacić odsetek karnych, ze np. w formie aneksu dojdą pieniądze za czynnosci, za które "niechciani zwycięscy" zapłacą zwłasnej kasy (np. koszty zawiadomień) itp, że na budowie
majac znajomego kierownika wygrasz przetarg na obsługę po bardzo niskiej stawce za dniówkę, ale potem dopisze ci masę fikcyjnych "nadgodzin" ekstra płatnych... (i wiele innych spraw tego typu, to tylko prosciutkie przykłady). Jesli startujesz z pozycji zerowej - nie masz szans na rynku, trzeba robić tanio kilka lat, a praca w atmosferze takiej, ze wygrał nie ten co powinien, raczej nie przynosci profitów.
A to co wygląda na podbieranie robót to często dzielenie się lokalnym rynkiem przez kilku miejscowych rekinów.