Re: Przyjęcie granic nieruchomości
Autor:
Verbatim (---.197.88.20.edial.pl)
Data: 05 kwi 2014 - 23:56:48
Adam Wójcik Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>
> Sama mapa ewidencyjna nie może być ani podstawą do
> przyjęcia granic nieruchomości podlegającej
> podziałowi, ani tym bardziej stanowić
> wystarczającej podstawy do wznowienia znaków
> granicznych lub wyznaczenia punktów granicznych.
Czy aby na pewno? Nie wynika taki zakaz z przepisu § 6 rozporządzenia z 7 grudnia 2004r. w sprawie sposobu i trybu... (Dz. U. Nr 268, poz.2663)
> Mapa to przecież nic innego jak mniej lub bardziej
> dokładny rysunek.
Jaki rysunek? Rysunek czego? Chyba Adamie kpisz?
Pewnie nie jesteś geodetą, że tak piszesz o mapie? Mapa to jest wynik, końcowy efekt, całości prac geodezyjnych i kartograficznych.
>A granice nieruchomości winny być określone w sposób jednoznaczny. Ponadto, mapa ewidencyjna w pierwszej kolejności winna odzwierciedlać granice zasięgu własności, co wynika z par.36 rozporządzenia ws. egib, a nie granice posiadania.<
W cytowanym przez Ciebie przepisie nikt nie rozstrzyga o jakich granicach mowa, czy władania, czy posiadania, czy cierpliwości? To bardzo swoista, przez Ciebie dokonana interpretacja?
>
> >>Dzisiejsi właściciele doskonale znają położenie
> swoich znaków granicznych, nawet pomijając że
> "operat podstawowy" był zakładany kiedy byli
> dziećmi, albo ich nie było na świecie.
>
> No chwilka... Jeżeli w terenie zachowały się znaki
> graniczne, to trochę zmienia postać rzeczy... Bo
> przecież to znaki graniczne są "święte", a więc te
> znaki wyznaczają zasięg własności, a nie mapa
> ewidencyjna...
I co z tego, że zachowały się znaki graniczne na gruncie, a niby skąd się tam wzięły? Jaka ich wiarygodność, skoro ich brak w dokumentacji i na mapie? Owszem, mogą coś przedstawiać, obraz jakiegoś stanu np. przebieg granic, kiedy te ziemie były własnością Niemców, albo innej nacji i dawno przeszły w zapomnienie i dzisiaj nic nie znaczą.
Znaki graniczne często sami właściciele przesuwają i co jaka ich wiarygodność? To moim zdaniem źle, że tak co niektórzy traktują mapę ewidencyjną?
>
> >>Przyjęcie granic do podziału przy dzisiejszych
> stanie prawnym to trudna sprawa a nie powinna być.
Moim zdaniem mowa tu o ogólnej zasadzie przyjęcia granic do podziału, nie tylko przykładu z postu.
>
>
> Nie podzielam tego poglądu. Do podziału geodeta
> ewidentnie winien przyjąć granice wynikające z
> tytułu własności.
To znowu gra słów. Z tytułu nic nie przyjmiesz. Z mapy co innego? Tam będzie wskazany przebieg granic, mniej lub bardziej dokładnie. I nie pisz, że tytuł to szkic pomiaru znaków na osnowę 3 klasy osnowy szczegółowej.
>I albo jest to możliwe, albo nie jest. Jeżeli istnieją dokumenty określające w sposób jednoznaczny przebieg tych granic, to
> geodeta winien przyjąć własnie taki ich przebieg.<
Z tym się nie sposób nie zgodzić!
> Jeżeli dokumentów nie ma, to koniecznym staje się
> ustalenie przebiegu tych granic. Albo w procedurze
> rozgraniczeniowej, albo w procedurze ustalenia
> granic działek ewidencyjnych.
Ale przecież właściciel nie jest i nie chce być w sporze z sąsiadem, ani z nikim i nie chce składać wniosku o rozgraniczenie. On ma mapę a tam jak byk, jego granice.
Verbatim