Harpagon Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Atol Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > też teoretyczne głośno myślę, że inwestor
> będzie
> > tym który poniesie konsekwencje, te finansowe.
> > Zakładam, że adaptacja projektu to koszy ... 10
> > 000 ? , przecież kierownik budowy (niby
> > odpowiedzialny) nie będzie się poczuwał do
> > odpowiedzialności za czynności geodety. A
> geodeta
> > ...
no tym bardziej chyba :p
> > Geodecie nikt nie będzie w stanie nic
> udowodnić.
> > No chyba, że kierownik budowy chodził i robił
> > zdjęcia, z których dało by się coś wywnioskować
>
> A jeśli geodeta przekazał szkic tyczenia z
> nawiązaniem kontrolnym do trwałych elementów
> zagospodarowania? Wtedy nijak się nie wykręci!
>
> Kiedyś znajomy wytyczył dom i chciał taki szkic
> zrobić i przekazać zleceniodawcy, ale tamten
> strasznie się bronił, że po co, na co, nie
> potrzebny i nie chce... Budynek stanął i za jakiś
> czas firma wykonująca przyłącze wodociągowe
> zleciła mamu znajomemu inwentaryzaję przyłącza.
> Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył, że
> ściana budynku jest przesunięta o kilka metrów!
> Pojechał i zmierzył cały budynek, bo myślał, że
> facet sobie go przedłużył. Porównał pomiar ze
> szkicem tyczenia, którego nie chciał
> zleceniodawca. Okazało się, że po wytyczeniu i
> wpisaniu do dziennika, właściciel polecił
> budowlańcom przesunąć budynek o kilka metrów, żeby
> w przyszłości zmieścił się na działce drugi. Nie
> wiem, jak ta sprawa się zakończyła, ale mój
> znajomy obawiał się, że będzie miał problem z
> wytłumaczeniem się w razie czego.
Na podstawie szkicu tyczenia też nic nie udowodnią geodecie, bo nawet jeśli wytyczy budynek źle (załóżmy 3 m od granicy) to szkic w biurze zrobi dobrze a winę i tak zrzuci na budowlańców, "przeciez na szkicu wyraźnie 4 m od granicy".
szkic to żaden dowód. Świstek do dziennika budowy i nic więcej