wbgeo Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> > Ogrodznie to często szczelny "mur" z
> dwumetrowej
> > skleijki, a na liniówce siatka.
>
>
> Bardzo cenna z "geodezyjnego" punktu widzenia
> informacja
Bardzo, przecież przez 2m sklejki nie zrobisz nawiązania ani pomiaru, a przez siatkę tak. To ważne dla osnowy
Czyli jak kładą kabel przy drodze, to nie da się zjechać z tej drogi na posesje przez cały czas budowy?
Niestety, jak pisze bufetik, nasz szczytny zawód trzyma się u nas na powierzchni tylko z powodu tych nielubianych przez nas, irracjonalnych procedur, dziwacznego prawa, które lokuje w nadrzędnej pozycji jakieś rozporządzenie o ewidencji nad kodeksem cywilnym. Tzw. mapki na zachodzie robią byli policjanci czy sprzedawcy, cechą wspólną jest to, że jest to najgorzej opłacany zawód inżynierski, przy czym te mapki to raczej gis niż inżynieria. Mediacje graniczne są przy sądach, jak i u nas, tyle że z pominięciem tych administracyjnych bzdur. Jest co prawda jakiś szklany sufit, ponad którym coś tam się dzieje z granicami czy podziałami działek (bo przecież na pewno powstają nowe granice, osiedla itd. nie zawsze oparte na murach usypanych z kamieni na miedzy, zadrzewieniach śródpolnych czy parkanach), ale nie do końca wiadomo co. Może najpierw się buduje, potem się mierzy. Ale raczej nie jest to siedziba samorządu zawodowego mierniczych, jak nam się marzy, raczej jakiegoś urzędu.
[
www.gov.uk]
U nas, jak przejdzie kilka pokoleń od czasu, gdy po masowych scaleniach gruntów i przesiedleniach ludności wskazano po wojnie nowe granice ( i ta maniera odgórnego wskazywania przez służby została do dziś), może też w końcu do tego dojdziemy. Jeszcze parę lat będzie co robić, chyba że na własną prośbę zlikwidujemy obecne procedury dopasowywania rzeczywistości do map z ubiegłego wieku. W postkomunistycznych krajach wciąż ważniejszy jest urzędnik niż własność. Państwo jako takie nie ma co prawda bezpośrednio interesu (biznesu) w rozgraniczeniach, ale państwowi (zaiste najbardziej ci nomen omen samorządowi) urzędnicy mają władzę nad ludem, w spadku prostym po władzy ludowej. Dzięki temu państwowi kolaboranci mają zlecenia i pracę - i o to chodzi.
Ale pewnie jak tylko skasujemy ostatni bit mapy zasadniczej, to e-unia stwierdzi, że w dobie obecnej cyfryzacji w sumie to nie jest duży koszt, aby prowadzić taka bazę, wystarczy do tego jeden centralny urząd, jedna aplikacja i kilka serwerów.