pandrzej Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> eljotpi Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> >
> > I jeszcze jedna kwestia... Padły tu opinie, że
> do
> > "wznowienia znaku granicznego" jest
> wystarczający
> > fakt, że na szkicu wydanym przez ośrodek jest
> > oznaczenie, że punkt jest stabilizowany.
> Uważam,
> > że jest to niewystarczające. Do "wznowienia"
> > konieczne jest wcześniejsze "ustalenie", a więc
> > musimy dysponować dokumentem, który ustalił
> > granicę i to prawomocnie. Brak takiego
> dokumentu
> > to prosta droga do odpowiedzialności
> > dyscyplinarnej geodety uprawnionego, no chyba,
> że
> > geodeta nie ma uprawnień to mu mogą...
>
>
> Absolutnie się nie zgadzam. Czy niewystarczającymi
> danymi do wznowienia są skądinąd świetnie wykonane
> dokumenty przedwojenne, które częstokroć z wykazem
> zmian gruntowych były jedynymi dokumentami
> stanowiącymi podstawę do wpisu do operatu
> ewidencji gruntów i budynków?
> Takich przykładów spraw zaszłych, gdzie granica de
> facto została ustalona bez otoczki
> administracyjnej i funkcjonuje od iluśtam
> dziesięcioleci bezspornie można znaleźć na pęczki.
> Czy te granice, które funkcjonują jedynie w
> postaci dokumentów geodezyjnych - szkiców i
> wykazów współrzędnych czasami także z protokołem z
> przeprowadzenia jakichś czynności na gruncie
> nieusankcjonowanych w przepisach prawa można
> mnożyć. Te granice prawie nigdy nie są sporne. Czy
> te dokumenty nie mają wystarczającej mocy do
> wykonania wznowienia na ich podstawie?
W każdym razie, skoro granice są bezsporne, znaki istnieją, są szkice i zarysy, są założone np. KW czy AWZ-ty odnoszące się wprost (ewentualnie z przenumerowaniem) do tych map i działek, to rozgraniczenie jest cokolwiek bez sensu. A ustalenie do celów EGB jest niemożliwe do przeprowadzenia, bo przesłanką do tego ustalenia nie jest brak wcześniejszego ustalenia, tylko brak danych.
> Z tego samego powodu nie można przyjąć za
> właściwej drogi wskazanej przez kolegę nil20,
> który stwierdził, że jedyną drogą posadzenia
> popodziałowych kamieni granicznych na gruncie jest
> rozporządzenie z 2002 roku w sprawie trybu i
> sposobu dokonywania podziałów nieruchomości.
Można, tyle ze ja przyjąłem, że chodzi o podziały dokonane już w trybie UGN. To przecież procedura prostsza, nie trzeba czekać na ujawnienie punktów w EGB, protokół jest prosty, nie zawiera nawet szkicu. I jest wymagany prawem wprost, jeśli dokonujemy utrwalenia punktów z podziału.
Natomiast pomiędzy wprowadzeniem standardów a ostanimi zmianami w niektórych ośrodkach nastał dziwny proceder, aby po podziale wyznaczać i utrwalać kamienie na osobnym zgłoszeniu i na opłacie jak dla wznowienia znaków. Domagano się wykonania protokołu zgodnie ze standardami, a nie rozporządzeniem.
To co jest bardziej logiczne, pomijanie rozporządzenia specjalnie dedykowanego do wyznaczenia i utrwalenia (ba, to jedyny przepis, gdzie padają takie sformułowania jak wyznaczenie i utrwalenie, a nie samo wznowienie lub samo wyznaczenie) - czy wciskanie na siłę PGK i standardów?
> Wracając do meritum tego wątku: właściwym wydaje
> mi się wskazanie i argumentacja poprzez analizę
> toku myślenia ustawodawcy kolegi Harpagon, który
> wskazuje, że czynności o których tutaj mowa te
> dotyczą wyłącznie zastabilizowania kamieni, które
> na dokumentacji źródłowej mają liczbowo i
> bezdyskusyjnie ustalone położenie, ale z jakichś
> powodów nie zostały zastabilizowane kamieniami
> granicznymi.
No tak, ale chyba z wyjątkiem ustalenia do celów EGB, bo to prowadzi do absurdu. Nie wolno nam utrwalić podczas ustalenia, za to możemy po ustaleniu w trybie wyznaczenia?
A może w zawiadomieniu musimy informować, że niestawiennictwo którejkolwiek ze stron będzie stanowiło przeszkodzę w utrwaleniu i pracę zakończymy n wyznaczeniu? A właściciel sam, na własne ryzyko, zakopie sobie kamienie lub inne rurki?
> Natomiast wiele urzędników, a za ich przykładem
> geodetów wykorzystuje te procedury w różnych
> operacjach na współrzędnych ujawnionych na mapie
> ewidencyjnej.
O czym krytycznie wypowiedział się WSA - skoro to wyznaczenie lub wznowienie, to należy na tym poprzestać, bo to postępowanie z definicji niczego nie zmienia, w odróżnieniu od rograniczenia. A aktualizacja ewidencji, korekty map (nałogowych czy numerycznych) to zupełnie inne postępowanie. Tylko przy rozgraniczeniu robimy wykaz zmian gruntowych.
> Moim zdaniem jednak odpowiedź, którą
> wskazałem w quizie w punkcie 4, a precyzyjniej w
> moim drogim poście w punkcie 2 i 3 jest naturalnym
> elementem poprawiającym jakość i spójność danych
> zawartych w operacie ewidencji gruntów i budynków
> i nie wymaga uczestnictwa strony. Prawodawca
> napisał przecież dosłownie, że z urzędu wprowadza
> się zmiany wynikające z opracowań geodezyjnych
> przyjętych do zasobu. W ogóle absurdem wydaje mi
> się angażowanie stron do prostowania bzdur
> wprowadzonych do EGiB przy różnego rodzaju
> modernizacjach. Operat powinien składać się
> wyłącznie z dobrych danych, dane złe powinny być
> poprawione z urzędu, a nie w obecności stron.
Oj, tam
dana, dana,
a kamienie
- w terenie.
W tym sęk, że będzie przybywało zmodernizaowanych danych, pozwalających na wyznaczenie, ale bez podstaw do utrwalenia. Chyba, że z inicjatywy i na koszt zainteresowanych. Dlatego obecnie wydaje się, że po ustaleniu w trybie EGB przez starostę przy modernizacji można, jako odrębną czynnością i protokołem, w którym opiszemy między innymi sposób stabilizacji, dokonać wyznaczenia i utrwalenia takich punktów ujawnionych w EGB. Ale pod warunkiem, że wszyscy się stawią.
Przy czym cały czas zwracam uwagę: jeśli są dane pomiarowe, ale nie było granic ustalonych, to niestety, nie możemy tych granic ustalić stosując tryb rozporządzenia o EGB. Musielibyśmy znać, że danych nie ma, lub są niewiarygodne. I tak kółko się zamyka.
Życzę wszystkim, żeby do typowego asortymentu prac, oprócz podziałów za 2500PLN wróciły rozgraniczenia za 3000PLN, jako jedynie słuszna droga do utrwalania granic nieustalonych.