ariel0-0 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> ZUS to zupełnie inna bajka. Mówiliśmy o podatkach.
> To że pracodawca płaci podatki za pracownika
> wynika z przepisów, ale nie zmienia to faktu, ze
> jest to podatek dochodowy pracownika, z którego
> rozlicza się rocznie przez PIT37.
Jasne. I będzie przy tym narzekał na podatki, bo najwięcej na podatki narzekają ci, którzy sami ich nie płacą.
> Zazwyczaj, jeśli mówimy o wynagrodzeniach, mamy na
> myśli kwotę brutto, od której się odlicza na JEGO
> podatek i JEGO ubezpieczenie.
Nie ODLICZA się. W mojej firmie JA to odliczam, zły pracodawca i kapitalista. Samo się nie robi.
I ja wpłacam, z moich pieniędzy, te wyliczone kwoty.
To tylko takie PR-owe nazewnictwo. To JEGO ubezpieczenie, bo i jego będzie emerytura, tylko dlatego to się tak nazywa.
> To oznacza że
> pracodawca jest tylko pośrednikiem, który przelewa
> JEGO pieniądze na PIT i ZUS - przynajmniej w
> części, bo część składki ZUS nie wlicza się do
> dochodu brutto i stanowi dodatkowy koszt dla
> pracodawcy.
Nie, przelewa SWOJE pieniądza na poczet JEGO emerytury i już nigdy pracodawca z tych pieniędzy nie skorzysta, bo wszelkie ewentualne zwroty i ewentualne świadczenia, opłacone z tych pieniędzy otrzyma już tylko pracownik.
On tych pieniędzy NIGDY nie zobaczy.
Trzeba mieć tylko świadomość, jak łatwo państwo dba o pracowników, tyle że z pieniędzy pracodawców: np. uznając że pierwsze 30 dni choroby w roku to koszt pracodawcy, próbując wciskać różne, nośne społecznie przywileje związane z macierzyństwem nie z funduszy ZUS-u itd.
Nazywaj to jak chcesz, niech ci będzie że to JEGO podatek.
Ale to JA muszę mieć pieniądze, żeby go zapłacić, takie są twarde fakty.
I nie zmienia to faktu, że cieszę się, jak mam dużo podatku do zapłacenia, bo to znaczy, że dużo zarobiłem
.