Chcę tu poruszyć temat który od dawna mnie denerwuje. Chodzi mi o tzw. podziemie geodezyjne czyli amatorskie pomiary wykonywane przez ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o geodezji. Nie mają nawet uprawnień ale potrafią obsługiwać tachimetr. Często pracują w urzędzie i mają tzw. dojście do klienta. Pracowali kiedyś w jakiejś firmie, widząc jakie pieniądze zgarnia szef (?) odeszli, kupili zdezelowany sprzęt i teraz świadczą "usługi geodezyjne". Ba, niektórzy zakładają własne firmy i psując rynek cenową i jakościową miernotą mają się za wielkich fachowców. Znam taką jedną Panią co to ma usługi geodezyjne (nie mając uprawnień ani studiów) tylko dlatego że tatuś jest projektantem, kolega ma uprawnienia i jakoś to się kręci. Tylko dlaczego cała reszta na tym cierpi? Ludzie latami zdobywali wykształcenie, zdobywali praktykę w prywatnych firmach zarabiając marne grosze, potem zdawali uprawnienia (często kilkakrotnie podchodząc do egzaminu). A taki ktoś wchodzi sobie na rynek i "dyktuje" ceny poniżając tym całe środowisko geodetów. Często w moich okolicach tacy ludzie biorą udział w przetargach nie mając nawet uprawnień. W skrajnych przypadkach robią to mając w danym czasie zawieszoną działalność bo akurat tatuś nie ma zleceń a trafia się robota. Toć to skandal! Ciekaw jestem co o tym myślicie? A może zaczniemy ujawniać dane tych pseudo geodetów? Skoro są na rynku to zróbmy im reklamę! Niech potencjalny klient wie z kim ma do czynienia.