Autor:
Thomatis7 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Panie Eljotpi, chciałem gorąco poprzeć pomysł o okresowej weryfikacji uprawnień. Chociaż raz na 10 lat! Bo prawda jest taka że goście z 4 cyfrowymi numerami uprawnień "zdobywali" je w całkiem innej bajce. Nie chcę obrażać wszystkich z tej grupy. Sam znam wielu i szanuję. Obecny system jednak nie przyczynia się do poprawy sytuacji w geodezji. Weryfikacja powodowłaby,tak myślę, naturalną selekcję. Prestiż uprawnień zdecydowanie by wzrósł. Starzy (weryfikowani co kilka lat) być może cieszyliby się większym i autentycznym szacunkiem wśród młodszych, jako ludzie na czasie. Teraz naprawdę bywa czasem żałośnie.
A i jeszcze jeden pomysł mi przyszedł do głowy. Niektóre PODGiK-i wymagają świadectw komparacyjnych (np. poświadczona własnym podpisem kopia załączona do operatu). Ściema jest tu raczej nieopłacalna bo konkurencja nie śpi. Ja zastąpiłbym te świadectwa raczej jakimś "certyfikatem usprzętowienia" czy jak tam to nazwać. Mniejsza o to. Z dokumentu tego powinno wynikać że firma posiada zakupiony z legalnego źródła sprzęt (GPS, tachimetr oczywiście skomparowany). Mógłby to wystawiać macierzysty PODGiK z mocą na cały kraj, na podstawie faktury, lub choćby umowy kupna. Zaraz usłyszę że takie sito nie byłoby idealnie szczelne i trochę kosztowne. Pewnie tak. Nie ma idealnego prawa stanowiącego lekarstwo na całe zło. Myślę jednak że jak lekarzowi nie wolno leczyć w szopie na drewno bez odpowiedniego zaplecza, tak i geodeta robiący kilkadziesiąt kilometrów aktualizacji za pomocą taśmy, szpilek i tyczki (pryzmatu nie ma bo zgubił już dawno a oko ma wprawne więc daje radę bez) powinien zwijać się i nie obrażać zawodu. Ceny ma śmieszne bo nie inwestuje. Jego tyczki wyglądają tak jakby pamiętały reforme rolną. Taśma sztukowana raz przy razie. Znachor (jeśli już porównywać ze światem medycyny). W moich stronach prym w "geodezji starożytnej" wiodą urzędnicy. Jedną panią widziano jak robiła aktualizację centymetrem krawieckim! I tak dobrze że była w terenie i dostrzegła zmienę.