To czy siedlisko ma mniej, czy więcej niż 30 arów, to wiadomo że kwestia kluczowa przy wydzieleniu. Jednak podziały rolne to nie wolna amerykanka i anarchia. Jak ktoś chce służebność zamiast przyzwoitej, wydzielonej drogi, która będzie widocznyna na każdym wyrysie, jego broszka i prawo. Czasem jednak prosty policjant, w trakcie interwencji w polu, prosi o różne dokumenty. Na ich podstawie podejmuje działania. Jak dostaje wyrys (obrazek) z drogą to bardziej mu przemawia do wyobrażni niż zapis w akcie notarialnym o służebności, bez doprecyzowanego i czytelnego przebiegu (graniczniki). A jest to ważne, bo tenże interweniujący policjant zastopuje lub nie orający traktor. Utwardzenie drogi kosztuje, nawet wewnętrznej. Prawo wcześniej czy później triumfuje ale utwardzoną (szlaką i gruzem) drogę fizycznie szlak trafia. I kolejna kołomyja w sądzie o odszkodowanie. I nie są to hipotetyczne sprawy tylko moje własne doświadczenia. Gorąco odradzam stosowanie służebnośći drogowoch zamiast dróg wydzielonych. Przed bagatelizowaniem kwestii stanu prawnego nieruchomości nie przestrogą będzie sytuacja na Mazurach (gmina Jedwabne). Tam też ktoś okazał się nieprzewidujący.
Do md: geodeta to nie robot do cięcia ziemi. Odpowiedź że "można ale się nie opłaca", niewiele wnosi (można samemu się tego doczytać). Forum jest od wymiany poglądów i doświadczeń a nie odpowiedzi "tak" , "nie". Warto rozumieć szerszy kontekst tego co się robi i jakie to może mieć skutki. Ze swoim podejściem jesteś potencjalnym kandydatem na kozła (osła) ofiarnego w ewentualnej wojence sąsiedzko-urzędniczej. Skórę wybronisz ale smród się za tobą powlecze. Ludzie po latach wyprą się że niechcieli wydzielania drogi dojazdowej a urzędnicy bedą się wściekać na ciebie, zmuszeni do pisania pism dla policji i sądu.