Re: Rozgraniczenie raz jeszcze ....
Ula Z. Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Zgadzam się ze stanowiskiem jm.
A ja bardziej z tym z linku z pierwszej odpowiedzi.
Nie uważam, że KC ma zastosowanie tyllko w sądach, które już bez skrepowania doliczają do rachynku koszty biegłego, który w procesie pełni identyczną rolę, jak geodeta w postępowaniu administracyjnym.
Niestety, idac waszym tokiem rozumowania, nalezy uznać, że wszystkie niemal roboty geodezyjne powinny być z przetargów. Przecież podziału nieruchomosci, tak samo jak rozgraniczenia, również dokonuje wójt.
Jest tak samo na wniosek, jest postanowienie, jest decyzja, jest geodeta, który ma dostarczyć jakies dokumenty.
Aktualizacja operatu EGB - oczywiście też, jest przecież dokonywana przez urzad, geodeta ma tylko dostarczyć dokumenty do wniosku. W dodatku czesto według ścisłych wytycznych Pana Inspektora Władcy Pieczeci.
Hm, mape numeryczną aktualizuje ośrodek, ośrodek czestorobi tez wydruki. Geodeta ma tylko dostarczyć pikiety. Jak nic, przetarg na aktualizację powinien ogłaszac starosta. Oczywiście modernizacja ewidencji i ustalenie granic na śmieszny protokół tym bardziej.
> Do postępowania administracyjnego nie ma
> zastosowania kodeks cywilny,
Kodeks cywilny ma bardzo szerokie zastosowanie, przeczytaj początek, art. 1
Dlatego zgadzam się, że koszty prowadzenia postepowania i czynosci urzędu powinny być wyłaczone z opłaty, taki gratis z tytułu podatku od nieruchomości. Choć sądy już tego podatku nie pobierają, więc i koszty postepowania wyliczają.
Gorzej, jeśli jakis krzykacz regularnie wyrywa kamienie a druga strona uparcie nie idze do sądu. Mogliby gminę zrujnować, zgłaszając co chwilę nowe rozgraniczenie, bo znaki się zatarły. Pewnie za drugim razem gmina spusci sprawe do sadu, ale przecuez koszty znów jakies poniesie.
Ale czynności zewnetrzne, które sa robione przez geodete upowaznionego do ich wykonania, to inna sprawa. Tym bardziej, że te czynności dotyczą wyłacznie zagadnień utzrymywania znaków i sutalenia przebiegu granic na gruncie między sasiadami.
Druga kwestia, gdzie opłata adiacencka, która jest naliczana w innych przypadkach, np. scalenia, za które tez niby się nie płaci? Podobnie jak za darmowe ulepszenia w mpzp? Nie przewidzano, bo przewdział to Kodeks, płacą sami zainteresowani po równo za każda czynność związaną z utrzymaniem znaków granicznych.
> Ja, w każdym razie, nie widzę podstaw prawnych do
> pobierania opłat od stron przez wójta. W moim
> przekonaniu jest luka w przepisach i nigdzie nie
> wspomina się o kosztach rozgraniczenia
> administracyjnego.
Oprócz KC. Mnie bardziej dziwi, że strony nie mogą powołac własnych geodetów, jak adwokatów. No ale w sądzie też biegły jest tylko jeden.
> Art.31 ust.1 PGiK" Czynności przebiegu granic
> wykonuje geodeta upoważniony przez wójta(
> burmistrza, prezydenta miasta)...
A np, mapę do celów projektowych wykonują podmioty, które posiadają od starosty upoważnienie do wstepu na grunt, w formie potwierdzenia przyjecia zgłoszenia roboty. Tutaj trzeba mieć dwa dokumenty, zgłoszenie i upoważnienie.
> W każdym razie rozgraniczenie to obowiązek wójta i
> to wójt upoważnia geodetę.... Jak to rozwiąże to
> już jego sprawa, bo przepisy nic wiecej nie
> precyzują...
Bo nie muszą, KC wszystko wyjaśnia. Sprawa granic między sasiadami to sprawa bardzo cywilna, w niektórych przypadkach nie wymagająca zadnego postepwania. Choć nikt nie broni własicielowi, który wie, ze granice kiedyś były mierzone, wnioskowac o rozgraniczenie, które zostanie dokonane w oparciu o wznowione znaki graniczne. Moze to zrobić bez postępowania, ale nie musi. Może dochodzić zwrotu połowy kosztów od sąsiada, ale nie musi.
Po zmianie granicy nie zmieniaja sięwpływy do budzetu, chyba ze jeden z uczestników nigdy nie płacił podatku albo rolnik rozgranicza się z turystą. Wtedy, gdy własiciel domku letniskowego straci trochę gruntu, to gmina starci trochę podatku, bo rolnik płaci mniej.
O rany, gmina może być stronnicza i może działac na niekorzyść rolnika! Zresztą wiadomo, bogaty letnik zawsze tam coś dopłaci pod stołem geodecie, rolnika nie stać
> Wójt może więc zrobić przetarg, ale nie może żądać
> od stron opłat...., Może też zatrudnić geodetę
Według mnie, to co najwyżej casting z udziałem wnioskodawców.
> A podejrzenia o stronniczość geodety nie są
> uzasadnione.
Podejrzewać kazdy może.
> Bo czemu akurat geodeta miał by nie
> być beztronny? Każdy szanujący się geodeta jest
> bezstronny ( w końcu chcemy być zawodem zaufania
> publicznego).
Ale nie każdy się szanuje, niektórzy wygrywają przetargi za bezcen.
Ups! Zatem ten, kto wygra przetarg na rozgraniczenie, będzie najmniej szanującym sie geodetą w okolicy, bo najtańszym.
Zapewne łasym na łapówki, takim, co kiedyś żył z układów z urzednikami, a teraz mu się urwało. Ale kolega z gminy pomoze, żeby nie gonić z terminami, zeby nie było uwag do dokumentacji - jakoś to będzie.
> A poza tym czynności te podlegają kontroli (
> formalno- prawnej przez wójta a technicznej przez
> ośrodek). A strona niezadowolona ma prawo żądać
> przekazania sprawy sądowi....A już w sądzie sprawa
> finansowania jest jasna...
Choc to przeciez dalej jest TO SAMO rozgraniczenie, tylko urzędy i geodeci się zmieniają a dudki lecą.
Wazne jest też to, że rozgraniczenie wcale nie jest OBOWIĄZKIEM wójta. Tylko w sytuacji, gdy wymaga tego wazny interes społeczny, można by coś o tym wspomnieć. Wójt nie wszysna rozgraniczeń, bo musi, jak starosta przymuszany do modernizacji ewidencji.
Próbowałem nakłaniac gminy do wszczynania rozgraniczeń z urzedu z uwagi na SIWZ od GDDKiA do wykonania dokumentacji ZRID dla ważnej drogi wojewódzkiej. Bez skutku, GDDKiA musiała zrezygnować z ustalania granic między sąsiadami drogi.
Zmieniany 1 raz/y. Ostatnio 2013-02-14 10:48 przez nil20.