Re: Odbiornik GPS w małej firmie - czy to w ogóle teraz ma sens?
Autor:
Ku6i (---.connected.pl)
Data: 12 lip 2014 - 02:18:51
Gausson Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> A Ty płacisz każdemu pracownikowi 3000,- na ręke +
> ZUS i płatne urlopy?
> Bo wszyscy mówią, że tyle powinien zarobić
> inżynier geodezji na pensji.
Szczerze? Kokosy to to nie są, za pracę po 12 (i więcej) godzin, na mrozie, w upale i biorąc pod uwagę odpowiedzialność. Tylko w geodezji taka patologia, że każdy bierze się za każdą robotę, nie patrząc, czy na niej zarobi choć złotówkę. Tak z ciekawości: co oznacza "płatne urlopy"? A jak niby ma być inaczej, jak masz człowieka na etacie?
Nie wiem skąd to idiotyczne myślenie, że młody na studiach może robić za darmo. Jak bierzesz jakiegoś lokalnego konesera tanich win owocowych do trzymania lustra czy łaty, to też mu mówisz o "zdobyciu doświadczenia"? Moim zdaniem za każdą pracę na której ktoś zarabia pieniądze należy się zapłata. Rozumiem, że młodzi podczas studiów nie mają pojęcia o prawdziwej pracy w geodezji i że trzeba im wiele tłumaczyć, ale choćby za to bieganie z lustrem czy wbijanie gwoździ należy się im te parę złotych na godzinę. Nie mówię o jakichś lepszych pieniądzach (choć oczywiście byłoby miło), ale chociaż tyle, że młody mógł sobie opłacić mieszkanie, wyżywienie i zostało mu na piwo w weekend (bo wieczorami to pewnie pada na nos). Najbardziej przerażający jest fakt, że sami młodzi dają się wrobić i zgadzają się na pracę za darmo, nie widząc, że za parę lat takie zachowanie im wyjdzie bokiem, bo gdy będą szukać pracy, to na ich miejsce będzie 5 studentów chętnych do pracy za darmo, pardon, za "możliwość zdobycia doświadczenia".
Jak to powiedział pewien profesor AGH (na szczęście nie geodeta) - "Każdego inżyniera da się zastąpić skończoną liczbą studentów".
A wracając do Twojego pytania: nie kolego, nie mam pracowników, nie płacę im tych 3000 zł, bo dość szybko zauważyłem, że u kogoś raczej się nie dorobię, więc poszedłem na swoje, a że mam alergię na ośrodki i brać udziału w licytacjach na najbardziej podłą cenę za robotę, to poszedłem w nieco inną dziedzinę. Geodezja nie kończy się na MDCPach i podziałach (na całe szczęście).
Może jeszcze jestem zbyt młody i zbyt naiwny, ale zwyczajnie głupio byłoby mi płacić ludziom, którzy dla mnie pracują takie pieniądze jakie dostaje ~75% pracowników "klasycznej" geodezji w tym kraju.