szczurnapal Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Ja tam niewidzę różnicy czy kontrolujący jest
> inspektorem w ośrodku dokumentacji czy też kimś
> nadzorującym wykonanie zlecenia. Jeden ch.. .
> Jeden i drugi może kontrolować dobrze bądź po
> łebkach. Najczęściej i tak dowalą wykonawcy (no
> chyba, że to kolega) bo taka ludzka natura.


Tak, to może być irytujące. Odpowiadasz za jakiś resort w urzedzie, organizujesz przetarg, wyceniasz robotę. Potem jednak możesz wybrać tylko najtańszego, który odstawia manianę rękami stażystów albo nieletnich na letnich praktykach, pracujących na czarno za mniej niż pół minimalnej stawki, łącznie za jedną trzecią twojej wyceny. Kolejne terminy zawalane, poprawki poprawek po poprawkach, czasem trudno ocenić, czy nie lepiej (choć trochę wolniej) zrobiłoby ewidencji gminy ze trzech etatowych pracowników z uprawnieniami i tym jednym GPS-em, i tak pół urzędu jest zaangażowane w tą modernizację, niby zleconą na zewnątrz, do tego skargi właścieli...
To takie wnioski z rozmów z zaprzyjaźnionymi pracownikami urzędów, bo sam nie siedziałem nigdy za urzędniczym biurkiem. Ale opracowując obręby operat po operacie naprawdę można dojść do różnych wniosków odnośnie jakości opracowań jednostkowych, które nie nadają się do wprowadzenia do bazy. O rozgraniczeniach na zgodne oświadczenia (bynajmniej, nie akty ugody) mimo danych, które dało się wyliczyć itd., o pomiarach na płoty i miedze zamiast na osnowę, o pięknych, kolorowych szkicach, co terenu nie widziały, o nierealnych miarach, o wznowieniach co prawda z osnowy pomiarowej, ale wznowionej byle jak z byle jakich współrzędnych.
Ech..