klauz

Stanley
Miałem kiedyś sytuację. Wielmożny pan budowlaniec przyjechał na "wizytację". Popatrzył i stwierdził, że OK, ale gdzie są bramki. Ja mu mówię, że najbliższe boisko jest jakieś 1 Km stąd. On na to, że chodziło mu o ławy. No to ja mówię, że cieślą nie jestem tylko geodetą. Jak pan chce mogę przerzucić osie z palików z gwoździem na ławy, musi pan mieć pale i deski i je wbić. A on do mnie z buzią, że to, co zrobiłem to sobie mógł sam zrobić, a właściciel działki nie powinien brać takiego geodetę. U niego w powiecie geodeci to i swoje deski mają i robią jak trza -nawet sznurki rozciągają. Pogratulowałem znajomości fachowców z branży. Wyciągnąłem swoje paliki, nagrałem się na sekretarkę właściciela działki i pojechałem. Wróciłem następnego dnia. Klient (wieloletni zleceniodawca) po odsłuchaniu wiadomości zjechał majstra jak psa. Skruszony facet miał wszystko przygotowane. Budynek robiło się może z pół godziny. Szanujmy siebie i swoją profesję.
Ps. Nie raz zdarzyło mi się pomóc budowlańcom. Zaznaczam pomóc, a nie robić za kogoś.