Re: Zgłoszenie pracy geodezyjnej -> niechciany materiał zasobu
Autor:
nil20 (---.cdma.centertel.pl)
Data: 23 wrz 2014 - 23:06:00
Powtórze się, ale nie mogę...
Zwykle miary na dawnych szkicach to bieżąca po boku osnowy i domiar pod kątem prostym w lewo lub w prawo. Inaczej, rzędna i odcięta w układzie lokalnym osnowy. Czyli współrzędna w tym układzie.
Nieco bardziej skomplikowana wersja to kąt od kierunku na punkt osnowy do pikiety i odległość z punktu osnowy do pikiety. Tzw. współrzędna biegunowa w układzie lokalnym osnowy. Ale to jeszcze nie jest wyższa matematyka i z dokładnością do wielu miejsc po przecinku potrafimy praktycznie bezstratnie (na zwykłym kalkulatorze, do ok. 12 miejsc po przecinku z tego co pamiętam) przeliczać sobie te miary biegunowe i ortogonalne na współrzędne w układzie lokalnym. Potrzebny tylko sinus i cosinus.
Jeśli potrafię określić położenie znaku w terenie (obojętne z czego, ale zaiste, to rzadko jest opis) w taki sposób, że mogę wbić tam palik i powiedzieć, ze tu kiedyś był znak, to mogę sobie darowąć wbijanie palika i odkładanie miar, bo praktycznie bezstratnie jestem w stanie "odmierzyć" od razu współrzędne szukanych pikiet.
Odnośnie opisów, kiedyś wpisywano na nich uśrednione kąty lub kierunki i odległości zredukowane do punktów sąsiednich, z dziennika pomiaru.
Ale na nowszych opisach już wykonawcy szli na łatwiznę i wpisywali odległości i kąty obliczone po wyrównaniu w odwzorowaniu, bo tak było łatwiej to zautoamatyzować.
Nie przekonasz mnie, wolę założyć swoją, dogodną dziś do pomiaru osnowę z wyrównaniem, odszukać istniejące kamienie graniczne i osnowy, zrobić pomiar, obliczyć brakujące dane z analizą dokładności i tak wyznaczyć ZE WSPÓŁRZĘDNYCH, niż zachowywać pozory dokładności, ganiając z miarką. Wolę w biurze zrobić transformacje całego układu lokalnego wsi, czyli tzw. harmonizację, gdy nie zachowała się osnowa oryginalna. A nawet gdy się zachowała, to wolę zmierzyć tą osnowę, niż niej wyznaczać, może jeszcze taśmą i węgielnicą. W dodatku standardy nakazują porównanie WPÓŁRZĘDNYCH, nie miar z dzienników - zarówno osnowy, jak i graniczników.
Dziś z GPS-ami jak nigdy dotąd wychodzą kwiatki, jakież to świetne były te osnowy i wykonane z nich pomiary. Naprawdę, nie warto ich wznawiać (wartość, cena i nieodłącznie z nimi koszt to bliskie sobie pojęcia, niezrozumiałe dla urzędnika). Ale to ja mam dbać o rachunek ekonomiczny, dobierając metodę pomiaru, że tak przypomnę młodym starą instrukcję.
To dlatego wykonawcy grzmią, żeby starości zamiast zajmować się pierdołami, wzięli się za kompleksowe odnowienie calych obrębów ( nie: przerabianie w kółko starych szkiców, nie wyrywkowe doprowadzanie do zgodności ze standardami jednej działki w oderwaniu od reszty, bo właściciel przypadkiem zlecił podział) ewidencji gruntów z pomiarem i w obecności właścicieli, którzy jak w UK, najlepiej wiedzą, gdzie mają granice.